Niezłą łamigłówkę zadali kierowcom ci, którzy ustawili znak informujący o robotach drogowych i ograniczeniu prędkości na jednej z ulic osiedla Zabobrze. Widnieje na nim polecenie zwolnienia do 40 lub… 30 km na godzinę.
Co wybrać? Kierujący nie bardzo wiedzą. Co prawda różnica nie jest znaczna, ale zawsze stróże prawa mogą się przyczepić. – To po prostu niedbalstwo, widziałem więcej takich… „kwiatków” – śmieje się Paweł Iwanowski z Zabobrza.
Na jednej z tablic w kierunku Bolesławca za skrzyżowaniem ul. Jana Pawła II z Grunwaldzką widnieje wciąż nazwa: Bolesławice. Taka wieś w okolicach Bolesławca istnieje rzeczywiście, mało jednak prawdopodobne, aby była ona celem jazdy tych, którzy kierują się w stronę Bolesławca.
Inny kłopot to po prostu… brak znaków, który bywa nieraz znacznie bardziej uciążliwy i niebezpieczny od błędów, które zawierają. Miejski Zarząd Dróg i Mostów odnotowuje sporą ilość kradzieży blaszanych oznaczeń, a nowe w ich miejsce szybko się nie pojawiają.
Niezbyt staranne oznakowanie ulic nie podoba się też mieszkańcom niektórych traktów w Jeleniej Górze. Ciągnąca się jeszcze co najmniej 200 metrów w górę ulica Morcinka, według drogowców kończy się przy pętli autobusowej. – A wystarczyłoby zamontować tabliczkę, ze strzałką, że pozostałe numery są jeszcze wyżej – podkreślają ludzie.
A tak, wygląda to dość absurdalnie, bo stojący na rogu budynek ma adres przy ulicy Głowackiego, choć stoi według logiki przy ulicy Morcinka.
Czekamy na sygnały od Internautów. Może zauważą inną drogowo-znakową nieścisłość w mieście?