Zakończony w miniony weekend finał pucharu Polski w lataniu precyzyjnym były jego ostatnim występem. Koledzy z reprezentacji i aeroklubu jeleniogórskiego przygotowali mu niespodzianki i prezenty. Widać było, że jest wzruszony i ucieszony tak uroczystym pożegnaniem.
– Przychodzi taki czas w karierze, kiedy trzeba spasować. Nie można latać w nieskończoność. Mistrzostwa Europy, które odbędą się za kilka dni, będą ostatnimi, w których wezmę udział – mówił Wacław Wieczorek.
Uważa się za szczęśliwca, bo jego pasja stała się jednocześnie zawodem, który wykonuje. Po trzydziestu latach kariery, jako pilot samolotów ma dobre i złe wspomnienia, związane z lotnictwem. – Pamięta się głównie miłe chwile, ale latanie wiąże się także z trudnościami, które trzeba pokonać, jak chociażby oblodzenia, turbulencje i burze. Z drugiej jednak strony to ciągłe obcowanie z przyrodą. Dla mnie prawdziwy pilot to ten, który na początku swej kariery spędził mnóstwo godzin na lotnisku, bo znaczy ono dla niego znacznie więcej, niż miejsce, w którym zarabia na chleb. Aby osiągnąć sukces, trzeba być prawdziwym pasjonatem. – opowiadał Wacław Wieczorek.
Na Mistrzostwach Świata, Europy i Igrzyskach Lotniczych zdobył kilkanaście medali indywidualnych. Był trzykrotnym Mistrzem Polski i wicemistrzem świata w lataniu precyzyjnym. W 2005 roku w lataniu rajdowym wraz z synem zdobył złoty medal.
Polscy piloci należą do najlepszych na całym świecie. Wacław Wieczorek uważa, że pomaga im w tym ogólnonarodowa cecha, jaką według niego jest spontaniczność. Mówi, że w sporcie nie można bezwzględnie kierować się ustalonym harmonogramem, bo wystarczy, że jedna rzecz nie pójdzie zgodzie z planem, a zawodnik nie będzie potrafił wyjść z opresji.