Świat: Zwycięża jego nauka
Aktualizacja: Sobota, 21 stycznia 2006, 16:12
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Rozmowa z ks. Mieczysławem Malińskim, wieloletnim przyjacielem Jana Pawła II
Z Watykanu docierają coraz bardziej dramatyczne wieści. Jak powinniśmy na to reagować?
Modlić się za niego. Pracować uczciwie. Wypełniać swoje obowiązki tak, jak się należy. To wystarczy.
Ale niektórzy płaczą, reagują histerycznie. Czy to źle o nas świadczy?
Płakać wolno. Popadać w histerię nie wolno. Ale każdy zachowuje się tak, jak go na to stać. Myślę jednak, że nerwy powinno się trzymać na wodzy. Tyle, że to się łatwo mówi, a trudno robi.
Dziś cały świat - i to nie tylko chrześcijański - trwa na modlitwie za Ojca Świętego. To chyba wielkie zwycięstwo jego nauki...
To jest owoc jego duszpasterskiej pracy nad ludzkością. Bo on był jak brat dla wszystkich. Jechał do Indii nie po to, żeby się spotkać z katolikami, ale żeby hinduistom powiedzieć: jesteście mi braćmi. Jechał do Korei, żeby powiedzieć konfucjonistom: jesteście mi braćmi. Jechał do afrykańskich krajów, żeby się spotkać z animistami i żeby im powiedzieć: jesteście mi braćmi. Bo wierzymy wspólnie w tego samego Boga, który jest naszym Ojcem i Stwórcą, i kocha nas. On tym złączył ludzkość w jedną wielką rodzinę i ta ludzkość czuje, że on jest dla niej prawdziwym, duchowym ojcem.
Jakie jest najważniejsze przesłanie tego pontyfikatu?
Jesteśmy jedną, wielką rodziną. Wszyscy jesteśmy sobie braćmi. To jest główna jego teza.