W Jeleniej Górze od początku pandemii potwierdzono 136 przypadków zakażenia, a w powiecie jeleniogórskim 50 – to dane z czwartkowego wieczoru, jakie podaje Jarosław Obremski, wojewoda dolnośląski.
Na 1212 przypadków zakażenia wirusem SARS-CoV-2 na Dolnym Śląsku liczba osób hospitalizowanych to 313. Ciągle brakuje danych w tej kwestii dotyczących Kotliny Jeleniogórskiej – mówi się nieoficjalnie, że kilkanaście jest poddanych hospitalizacji ze względu na podejrzenie lub potwierdzenie zachorowania na COVID-19. Dotychczas w naszym regionie zmarło 10 osób zakażonych, ale miały one choroby współistniejące, bądź – jak w przypadku osoby z ZOL-u, zmarła w wyniku zawału, a jest zaliczana w statystykach dotyczących koronawirusa.
Policja, mająca do sprawdzenia obecność osób poddanych kwarantannie spośród 689 sprawdziła 521 adresów, ujawniono, że dwie osoby nie były obecne w swoim miejscu pobytu. W Pogotowiu Ratunkowych i w szpitalu ostatnia doba przebiegła w miarę spokojnie, bez transportów „covidowych”, co nie oznacza, że epidemia nie powoduje trudnych sytuacji. W dwóch oddziałach szpitalnych trzeba powtórzyć testy, bo wyniki pobrane wcześniej nie są jednoznaczne - informuje Cezariusz Wiklik, rzecznik Urzędu Miasta Jeleniej Góry.
Większym kłopotem jest wczorajsza decyzja o tym, że NFZ obniża refundację kwot na testy. O ile dawniej było to ok. 450 zł, to planowane są środki na poziomie 280 zł. Oznacza to, że szpitale zlecają testy i muszą płacić za nie o prawie 170 zł więcej, niż dostaną zwroty. Testować trzeba, więc deficyt szpitalnych finansów będzie rosnąć. Relacje międzyszpitalne też nie układają się wzorcowo – w szpitalu wojewódzkim przebywa ponad 200 chorych, których dolegliwości nie są związane z koronawirusem. Pacjenci mogliby zostać przetransportowani do szpitali powiatowych - te jednak nierzadko podejmują się karkołomnych starań mających na celu uniemożliwienie przyjęcia przez nich pacjentów - stwierdził C. Wiklik.
Granicę przejechało w ciągu minionej doby tylko 8 cudzoziemców (żaden obywatel RP), w dodatku – jednym samochodem. Była to grupa dziewięciorga Kosowian jadących do Warszawy, mających stamtąd zarezerwowany lot – wracają do kraju, na zasadach podobnych, jak powracają Polacy , których epidemia zatrzymała w jakimś odległym zakątku świata. Nikt nie został w tej sytuacji skierowany na kwarantannę - dodał rzecznik.