Jej rodzice posiadali duży majątek w Berlinie. Prowadzili działalność rolniczą. Jednak gdy ceny gruntów poszybowały do niebotycznych wielkości, sprzedali swoje pola i postanowili inwestować w inne dziedziny. Stali się właścicielami wielu bardzo atrakcyjnych posesji w Berlinie. Dochody, jakie osiągali dzięki temu, pozwoliły im nabyć spory majątek w okolicach Wlenia. Stali się także właścicielami pałacu. Niestety rodzice Dorothei zmarli zanim ta osiągnęła wiek dojrzały. Co prawda zabezpieczyli jej byt powierzając jej sprawy prawnikom. Ci jednak okazali się niezbyt uczciwi.
Ponieważ majątek pozostawiony Dorothei był bardzo pokaźny od razu pojawili się chętni do sięgnięcia po niego. Dorothea, mimo iż była spadkobierczynią sporego majątku, żyła w biedzie. W myśl bowiem prawa nie mogła z niego korzystać bezpośrednio. Przepisy pozwalały jej co prawda dysponować jakimiś kwotami jeśli chodzi po sprawy społeczne, jednak na swoje własne potrzeby miała do dyspozycji tylko przyznaną rentę, która mimo dewaluacji pieniądza wciąż pozostawała na niezmienionym poziomie.
Gdy odrzuciła propozycję małżeństwa Petera Grupena ten postanowił ją zamordować. Wykorzystał do tego swoje zdolności hipnotyzerskie. Zniewolił umysł kuzynki Dorothei Urszuli I spowodował, że ta zastrzeliła ją, a później siebie. Początkowo nie dysponowano dowodami obciążającymi Grupena. Jednak sąd w Jeleniej Górze po powołaniu biegłych orzekł w tym względzie, że jest on winny tej niesamowitej zbrodni.
Od tej pory duch Dorothei krąży po pałacowych komnatach. Nawet dzisiaj, gdy pałac ma nowych właścicieli, którzy odremontowany obiekt przekształcili na ładny hotel duch wciąż pokazuje się jego gościom.
Właściciele pałacu - Bożena i Sławomir Osieccy zaprosili na uroczyste nadanie alejkom parkowym imienia Dorothei wszystkich, którym bliska jest ta postać. Uroczystość rozpoczęła się w samo południe, kiedy to umieszczony na wieży kościoła św. Mikołaja Biskupa we Wleniu dzwon poświęcony Dorothei rozbrzmiał pięknym metalicznym głosem. Już sam fakt, że dzwon ostał się z wojennej zawieruchy, jest niesamowity.
Gdy ustało brzmienie dzwonu ksiądz Krzysztof odprawił mszę. Następnie wszyscy przejechali pod pałac, gdzie ksiądz poświecił zarówno alejki jak i tablicę pamiątkową. Wspomnę tylko, że tablicę tą ufundował Paweł Chmurzyński - właściciel firmy „Signum” produkującej oznakowania drogowe, członek Dolnośląskiego Towarzystwa Miłośników Zabytków.
Po uroczystości goście zostali zaproszeni do pałacu, gdzie Sławomir Osiecki wygłosił prelekcję o Dorothei. Drugą prelekcje poświęconą jubileuszowi 800-lecia Lwówka Śląskiego wygłosiła Doris Baumert. Dalsza część spotkania poświęcona była wspomnieniom związanym z historią Wlenia.