We wtorek (30 maja) w DODN w Jeleniej Górze odbyła się konferencja poświęcona tematyce wielokulturowości w polskiej szkole. Spotkanie otworzyła wicedyrektor DODN we Wrocławiu Jolanta Szwedowska. Mottem jej wypowiedzi były słowa Charlesa Taylora „Zrozumienie innego jest niemożliwe bez zrozumienia samego siebie”, nawiązujące do tematyki konferencji. Przytoczyła również bardzo interesujące zestawienie statystyczne, które w sposób namacalny uświadamia obecność problemu w naszym społeczeństwie. Na Dolnym Śląsku uczy się obecnie 2061 uczniów niebędących Polakami, z czego 189 pochodzi z Unii Europejskiej, a tylko 56 to repatrianci, 12 uczniów posiada status uchodźcy, zaś 139 ma Kartę Polaka, a 470 kartę pobytu.
Konferencja została podzielona na dwie części: w pierwszej –wykładowej - uczestnicy wysłuchali prelekcji dr. Józefa Zapruckiego z Karkonoskiej Państwowej Szkoły Wyższej o „rozmowie” kultur na Dolnym Śląsku na przestrzeni wieków. Wykładowca zauważył, że na naszym terenie tych kultur było bardzo wiele: czeska, niemiecka, amerykańska, grecka, francuska, bośniacka, ukraińska, a nawet koreańska. Każde uchodźstwo wymusza dialog między tymi, którzy przybywają i tymi, którzy już są. Kolejne wystąpienie dotyczyło spraw prawnych – jak kształcić dzieci cudzoziemskie w polskim systemie edukacyjnym. Ten problem przybliżyła Ewa Norkowska, konsultant z DODN we Wrocławiu.
Druga część konferencji miała charakter panelu dyskusyjnego, w którym wzięli udział dyrektorzy placówek oświatowych regionu jeleniogórskiego, posiadający doświadczenia związane z pobytem w szkole uczniów cudzoziemskich, mniejszości narodowych lub powracających z emigracji do kraju. Dyskusję moderowała gospodyni konferencji, kierownik jeleniogórskiej filii DODN, Bogusława Bogucka. Panel, którego celem była wymiana doświadczeń, rozpoczęła Dorota Baranowska ze szkoły Podstawowej nr 5 w Zgorzelcu, w której uczy się obecnie kilkoro dzieci innych narodowości: Rosjanie, Ukraińcy oraz dziecko hindusko-niemieckie. Kiedyś uczyły się tutaj dzieci uchodźców politycznych z Grecji. Po powrocie do ojczyzny, chętnie przyjeżdżają do Polski, jako swojej drugiej ojczyzny. Panelistka zauważyła, że kwestie narodowościowe na etapie szkoły powszechnej nie mają większego wpływu na komunikację między rówieśnikami oraz na ich współpracę. Kolejna dyskutantka – Julia Maczek - z niewielkiej szkoły w małej wsi Kopaniec, powiedziała, że w tamtej społeczności o wielokulturowości mówi się już od dawna. Wymusza to sytuacja, w jakiej stanęła szkoła – od 1982 roku we wsi istnieje osada holenderska. Także patron szkoły, Caspar David Friedrich, jest przykładem ponadkulturowości. Obecność Holendrów wśród Polaków powoduje wzajemne zaciekawienie, otwartość na różnorodność, akceptację tego i tolerancję. Dyrektor Andrzej Dąbek z Zespołu Szkół w Mysłakowicach przedstawił problem powracających Polaków z emigracji. W kierowanej przez niego placówce uczy się dwóch chłopców, którzy wcześniejsze lata spędzili w Hiszpanii i Ukrainka z Ługańska. Ich polscy rówieśnicy otoczyli życzliwością swoją nową koleżankę, a chłopców zaadoptowali, bo są świetnymi piłkarzami. Jak dotąd wielonarodowość w mysłakowickiej szkole nie stwarza większych problemów wychowawczych. O roli asystenta kulturowego, a szczególnie asystenta edukacji romskiej mówił Dariusz Kurowski, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Kamiennej Górze. Asystent to osoba, która pomaga w edukacji ucznia, jest jego przewodnikiem w szkole, tłumaczem, a także wspiera nauczycieli i rodziców. Dariusz Kurowski zwrócił uwagę na to, że ważne jest by dyrektorzy i nauczyciele wykazali się odpowiednim podejściem do ucznia, a nie kierowali się tylko przepisami prawa oświatowego.
O szkole w Rakowicach Jelonka.com pisała już w styczniu. Uczy się tam obecnie trzydziestu jeden Ukraińców. Wybierają najczęściej technikum i szkołę zawodową. O ich sytuacji w Polsce opowiedział wicedyrektor Zespołu Szkół Ekonomiczno-Technicznych w Rakowicach Wielkich, Marek Łukasik. W tej placówce sytuacja jest inna, niż w wcześniej zaprezentowanych. To szkole zależało na tym, by uczniowie z Ukrainy przyjechali uczyć się do Polski. Po ponad dwóch latach pobytu młodych Ukraińców w Rakowicach ani kierownik internatu – Bożena Wieczorek, ani dyrektor Marek Łukasik, nie widzą większych problemów z adaptacją do polskich warunków oraz z akceptacją cudzoziemców przez polskich uczniów. Wspólne działania, nauka, tworzenie świata wartości budują jedność.
Konferencję podsumował Jerzy Więcławski, dyrektor Wydziału Edukacji i Nauki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego. Zauważył, że kwestia wielonarodowości i wielokulturowości narasta i choć prezentujące się szkoły sobie świetnie z problemem radzą, to nie dotyczy to wszystkich placówek. Konieczna jest jednak o tym rozmowa i podjęcie odpowiednich działań, przygotowanie gruntu do przyjmowania i pracy z dziećmi innych narodów i Polaków powracających z emigracji. Na pewno Dolny Śląsk był, jest i będzie tyglem wielokulturowości. Bogusława Bogucka zamykając spotkanie zauważyła, że wielonarodowość nie przysparza problemów. Warunkiem jest wzajemne zrozumienie i porozumienie.
Elwira Wojtysik i Marzena Tomczyk ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Lubaniu przyjechały do Jeleniej Góry, ponieważ problem dzieci cudzoziemskich dotyczy ich placówki: Mamy czworo dzieci z Ukrainy i dwoje z Białorusi – mówi pani Elwira, a koleżanka dodaje: - Są też dzieci romskie – dlatego tu jesteśmy, bo temat jest na czasie. Podobnie myślą dwie przedstawicielki rady pedagogicznej z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych z Rudnej, które – jak mówią – spodziewają się w swojej szkole uczniów z Ukrainy.
W Polsce coraz więcej osób pochodzących z innych krajów zabiega o pracę. Wiąże się to również z edukacją ich dzieci. Bardzo wielu cudzoziemców przybywających tu za pracą, poszukuje dobrej oferty edukacyjnej dla swoich dzieci. Jest to tendencja coraz powszechniejsza.
Konferencję uświetnił występ ukraińskich uczniów ze szkoły w Rakowicach.