Historia Celwiskozy sięga końca XIX wieku, kiedy na terenie wsi Kunice pod Jelenią Górą zbudowano fabrykę papieru. Na przestrzeni lat zakład przechodził liczne zmiany właścicieli, a w 1937 roku, w ramach czteroletniego planu rozwoju gospodarczego III Rzeszy, rozpoczęto tu budowę fabryki celulozy i włókien sztucznych. Zakład ten odegrał kluczową rolę w niemieckim przemyśle wojennym, produkując sztuczne włókna wykorzystywane m.in. w produkcji tekstyliów dla armii.
Po zakończeniu II wojny światowej fabrykę przejęły władze PRL, a jej maszyny w dużej mierze zostały wywiezione do ZSRR. Mimo to, już w 1947 roku podjęto decyzję o odbudowie i wznowieniu produkcji. Zakład, znany później jako Celwiskoza, rozwinął się w jeden z kluczowych ośrodków przemysłowych regionu, specjalizując się w produkcji włókien wiskozowych. W latach 70. zatrudniał około 5 tysięcy pracowników, a jego produkty trafiały na rynki krajowe i zagraniczne.
Lata świetności i upadek
Lata 70. były okresem największego rozkwitu Celwiskozy, kiedy zakłady realizowały 101,5% planu produkcyjnego, a wartość wytworzonych wyrobów przekroczyła miliard złotych. Jednak intensywna produkcja miała swoją ciemną stronę – ogromne zanieczyszczenia środowiska. Związki siarki używane w procesach technologicznych powodowały nie tylko degradację terenów fabryki, ale również miały katastrofalny wpływ na całą Kotlinę Jeleniogórską, a nawet Karkonosze i Góry Izerskie.
Nieczystości z zakładu trafiały do rzeki Kamiennej, a stamtąd do Bobru i Jeziora Pilchowickiego, zanieczyszczając wodę i niszcząc lokalne ekosystemy. W latach 80. szacowano, że w ciągu 26 lat działalności zakład odprowadził do rzek około 185 milionów metrów sześciennych zanieczyszczeń, a przez kominy do atmosfery wyrzucił blisko 1700 ton szkodliwych gazów.
W miarę jak narastały problemy środowiskowe, rosła presja społeczna na likwidację zakładów. Ostatecznie w 1989 roku, po wielu latach protestów i działań ze strony organizacji ekologicznych, produkcja wiskozy została całkowicie wstrzymana.
Pozostały ruiny
Pomimo likwidacji produkcji, większość budynków zakładu pozostała nietknięta. Wprawdzie część z nich została zaadaptowana na biura i magazyny, ale wiele z największych hal do dziś stoi pustych i niszczeje. Zrujnowane, przesiąknięte toksycznymi związkami chemicznymi budynki są praktycznie nieużyteczne, a koszty ich rozbiórki są zbyt wysokie, by ktokolwiek podjął się tej inwestycji.
Symbolicznym reliktem dawnych czasów jest komin o wysokości 150 metrów – najwyższa budowla w Jeleniej Górze. Jego rozbiórka również okazała się zbyt kosztowna, dlatego do dziś góruje nad miastem, przypominając o przeszłej potędze zakładów.
Zatruty teren
Zakłady Celwiskozy przez dziesięciolecia blokowały rozwój terenów wokół fabryki. Potężne zanieczyszczenie, nieprzyjemny zapach i toksyczne środowisko sprawiały, że wokół zakładu utworzono strefę, w której zabroniono wszelkiej działalności budowlanej. To między innymi z tego powodu nigdy nie powstało osiedle, które miało połączyć Jelenią Górę z Cieplicami.