To efekt zasad i obowiązków, które zostały wprowadzone w kraju w latach powojennych i kolejnych. Wówczas nie było innego wyjścia, aby państwo mogło podnieść się z kolan po wojnie. I to każdy jakby wówczas rozumiał.
Ale już obecnie wielu nie rozumie tego, dlaczego owe zasady obowiązują nadal i są praktycznie nie zmieniane od lat. Mamy rok 2024, a wiele obowiązujących przepisów powstało... pół wieku temu! Dla młodego człowieka, który owe czasy zna jedynie z podręczników historii, jest to "okradanie" w białych rękawiczkach.
Jak zaznacza Krajowa Izba Gospodarcza od każdego wynagrodzenia pracownika państwo pobiera obecnie ok. 42 proc. obowiązkowych składek! Te składki powoli, ale wciąż rosną. Systematycznie, głównie wraz z podnoszeniem najniższego wynagrodzenia w kraju.
- Czy te obowiązkowe składki nie są "legalnym" okradaniem społeczeństwa? - niektórzy zapytują.
Czytaj więcej:
Już nie taka niska
Czytaj więcej:
Najniższa krajowa wciąż rośnie
Dość powiedzieć, że jeszcze kilka lat temu obowiązkowe składki wynosiły poniżej 40 proc. Dla przykładu, taka składka zdrowotna - chociażby pracownik dbał o zdrowie najlepiej jak się da i wcale nie chodził do lekarzy, to i tak musi obecnie zapłacić państwu aż 700 zł!!! Za tzw. frajer. Absolutnie za nic. No chyba że za to, że... dba o zdrowie. Taki rodzaj kary...
- Nie można tego inaczej nazwać jak "okradanie w białych rękawiczkach". Nawet Urząd Skarbowy bierze mniej, bo obecnie już "tylko" 12 % od najmniej zarabiających - słyszymy.
Choć i w tym przypadku trudno uznać zarobek np. 100 tys. zł rocznie za mały - a stawka 12 % obowiązuje dla zarobków do 120 tys. zł.