Nowy prezes Poczty Polskiej po przeglądnięciu sytuacji zaplanował zwolnienie ok. 9 tys. osób w firmie (to ok. 15 % załogi w kraju). Jest to potężna liczba i na pracowników padł blady strach.
Jeśli podzielić taką ilość przez 16 województw w Polsce to okazuje się, że w każdym regionie pracę może stracić ok. 500 osób. Jeśli podzielimy dalej na podregiony (na Dolnym Śląsku są 4), to bez pracy na Poczcie (jaka jest, taka jest, ale jest - zdecydowana większość zarabia najniższą krajową) w regionie jeleniogórskim (obejmuje teren od Zgorzelca do Kamiennej Góry) może zostać ok. 100 osób. Można więc założyć, że w każdej placówce poczty statystycznie ktoś straci pracę.
Czy dojdzie do przymusowych zwolnień (co przeważnie wiąże się ze strajkami)? Na razie wprowadzany jest program dobrowolnych odejść głównie na emeryturę. Na jego wdrażanie przeznaczono 600 mln zł.
Program ten ma na celu odbiurokratyzowanie tego przedsiębiorstwa państwowego oraz obniżenie kosztów zatrudnienia. Nie obejdzie się oczywiście bez rozmaitych protestów czy lamentów.
Przerażające 100 związków zawodowych w firmie
Związkowcy w firmie już szykują rozmaite akcje - dość powiedzieć, że w spółce działa przerażająca liczba ok. 100 związków zawodowych (powstałe głównie w czasach PRL)!
Aktywiści jak mantrę podnoszą te same kwestie od miesięcy (rzekome możliwe pogorszenie warunków pracy oraz spadek efektywności i jakości usług).
- To takie myślenie nierynkowe jeszcze z czasów głębokiej komuny. Co zrobić? - słyszymy komentarze.
A że zasady panujące w spółce przez lata już dawno przestały być racjonalne może świadczyć jedna liczba - całkowitych kosztów działalności. Otóż ok. 60 % kosztów Poczty to... wypłaty.
Jest to nie do utrzymania na dłuższy czas. Dośc powiedzieć, że średnia kosztów wynagrodzeń w całej Europie to ok. 40 %.
Jak mówi nowy prezes, duża część pracowników nie rozumie gospodarki rynkowej i będą się trzymać posad i stołków rękami i nogami. A zmiany w firmie są nieuniknione - inaczej trzeba będzie ogłosić upadłość. Wtedy pracę może stracić nie 9 tys. osób, ale 60 tysięcy...
O niedostosowaniu firmy do obecnych warunków najlepiej świadczy ten filmik, na którym liczba placówek PP (mimo, że duża część z nich to Żabki lub inne punkty odbioru paczek) to aż 7600 punktów: