Zakłady Lniarskie „Orzeł” to firma, która przez wiele lat była największym pracodawcą dla mieszkańców Mysłakowic i okolic. Początki przędzeni lnu w Mysłakowicach datują się na lata czterdzieste XIX wieku. Niestety zakład, mimo że jego wyroby cieszyły się wielką renomą, pod koniec pierwszej dekady XXI wieku popadł w wielkie kłopoty finansowe, które w 2010 roku ostatecznie zakończyły się ogłoszeniem upadłości. Podjęta w kolejnych latach próba reaktywacji zakładu zakończyła się fiaskiem.
Kolejne lata dla obiektów „Orła” okazały się fatalne. W 2014 roku ruszyła dzika rozbiórka zabytkowej 170 – letniej hali przędzalni. Niszczenie obiektu, w którego wywożono złom trwało mimo dwukrotnych nakazów przerwania prac wydanych przez konserwatora zabytków. Epilogiem było skazanie w grudniu 2014 roku właściciela przędzalni na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Miał też uiścić 50 tysięcy złotych nawiązki na rzecz Fundacji Pałaców i Ogrodów oraz 80 tysięcy grzywny. Wniesiona przez skazanego apelacja przyniosła zmniejszenie kary pozbawienia wolności oraz grzywny o połowę.
W kolejnych latach konserwator zabytków wydał dwa nakazy na zabezpieczenie oraz odbudowę budynku, które nie wywołały żadnej reakcji zmieniających się jego właścicieli. W 2019 roku na moment nad obiektami dawnego "Orła" pojawiło się światełko nadziei, gdyż znalazł się chętny na ich nabycie. Wyrażał chęć urządzenia w nich muzeum techniki. W trakcie oględzin kompleksu potencjalny kupiec dostrzegł jednak, że została rozebrana turbina parowa, która znajdowała się w budynku siłowni elektrycznej i wycofał się z transakcji.
Na początku 2020 roku delegatura w Jeleniej Górze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków wszczęła postępowanie kontrolne mające określić stan techniczny ruin przędzalni. Efektem wizji lokalnej przeprowadzonej wraz z Powiatowym Nadzorem Budowlanym było wydanie nakazu rozebrania górnej części komina, która jest pochylona i grozi zawaleniem. W drugiej połowie ubiegłego roku odbyła się kolejna kontrola, tym razem już z udziałem syndyka, gdyż w tzw. międzyczasie właściciel obiektów dawnego „Orła” ogłosił upadłość. W zaleceniach pokontrolnych syndyk został zobowiązany do zabezpieczenia budynków przed dostępem osób postronnych poprzez wykonanie trwałych osłon otworów okiennych i drzwiowych, usunięcia samosiewów rosnących w obrębie murów oraz luźnych elementów szklenia i stolarki okiennej, usunięcia wszelkiego luźnego materiału budowlanego zalegającego na budynkach oraz zabezpieczenia występujących na terenie kompleksu obiektów wszelkich elementów poprzemysłowych. Niestety do tej pory zalecenia te nie zostały wykonane, gdyż syndyk zaskarżył je do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i do czasu wydania orzeczenia sądowego w tej sprawie służby konserwatorskie mają w związane ręce.
Jak mówi Paweł Orłowski z delegatury w Jeleniej Górze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków - jedyną szansą na poprawę losu obiektów dawnego Orła jest ich sprzedaż przez syndyka.
Stanem ruin przędzalni od jakiegoś czasu interesuje się też Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – informuje P. Orłowski. - W korespondencji z Warszawy otrzymaliśmy zapytanie, czy stan zachowania substancji zabytkowej dawnej przędzalni pozwala na jej zachowanie. To wskazuje, że MKiDN nie będzie się chciało zgodzić na wykreślenie ruin z rejestru zabytków. My ze swej strony mieliśmy taki plan i pod tym kątem rozmawialiśmy z osobą, która kilka lat temu wykazywała chęć kupna obiektów byłego „Orła”, aby w zachowanych budynkach urządzić muzeum techniki, a ruiny przędzalni oczyścić, odgruzować, odtworzyć stolarkę okienną, całość wzmocnić konstrukcyjnie i zachować jako świadka historii. Dodam, że wcześniejszy właściciel występował też o możliwość wyburzenia pozostałej zabudowy na tym terenie i przeznaczenie go na cele mieszkaniowe. My jednak uważamy, że należy zachować przemysłowy charakter tego terenu i do czasu uregulowania sprawy, odmówiliśmy zgody na rozbiórkę pozostałych hal.