Plac jest jednym z największych w mieście. Położony z dala od ruchliwych ulic, stał się miejscem chętnie odwiedzanym przez rodziców i ich pociechy.
Sezon huśtawkowy w pełni, ale dzieciaki muszą zadowolić się tym, co na placu zabaw jeszcze stoi. A stoi niewiele.
Jednak popularnie zwana „patelnia”, mimo swojego uroku, może już wkrótce przestać być celem rodzinnych, niedzielnych spacerów. A to za sprawą wandalizmu i coraz uboższego wyposażenia tamtejszego placu zabaw.
Kilka starych, metalowych huśtawek, które powoli zaczyna zżerać rdza. Stół do ping-ponga i parę innych niezbyt fascynujących atrakcji nie zachęca, aby to miejsce odwiedzać.
Odnowiono, co prawda, część znajdujących się tam urządzeń, postawiono nowe, drewniane konstrukcje. Ale swoje zrobili wanadale. Jakość pozostałego sprzętu pozostawia wiele do życzenia.
W lipcu ubiegłego roku ktoś ukradł karuzelę. Do tej pory nie pojawiła się nowa.
Jak dowiedzieliśmy się od bywalców parku, rzadko widywane są tam patrole Straży Miejskiej. Parkowe alejki kiedyś były oświetlone, ale zostały po tym tylko kikuty latarni. Wieczorami strach tamtędy przechodzić. Szans na poprawę tej sytuacji nie ma.