Czy zamiar ten się powiedzie? Ocenią widzowie, którzy w piątek (5 listopada) o godz. 19 zobaczą dzieło Alessandro Baricco na Scenie Studyjnej Teatru im. Norwida. Dziś, w tym właśnie pomieszczeniu z częścią już gotowych elementów scenografii, miało miejsce drugie z cyklu spotkań „Rozmowy przed premierą”.
Urszula Liksztet, kierowniczka literacka Teatru im. Norwida, usprawiedliwiła nieobecność głównego bohatera dzieła, czyli Jacka Grondowego. Aktor nie mógł dziś przyjść z przyczyn losowych. Obiecał jednak, że po każdym przedstawieniu jest gotowy na osobiste spotkanie z widzami.
Urszula Liksztet przypomniała, że monodram rzadko gości na norwidowskich deskach. Ostatnio nasz teatr przedstawił tę formę w sztuce „Wódka z rumem” z niezapomnianą kreacją Grzegorza Cinkowskiego. Przed około ośmiu laty na afiszu był „Śmieszny staruszek” wg Różewicza z Jackiem Paruszyńskim. Poza tym w TCKN pokazywano ostatnio jedynie gościnne widowiska monodramowe.
Krzysztof Prus zapytany, skąd pomysł na przeniesienie „Novecento” na teatralne deski, powiedział, że zainspirowała go lektura tej sztuki w „Dialogu”. Powiedział, że czasopismo nie zamieszcza tekstów łatwych, a niektóre czyta się ciężko. Dodał jednak, że w przypadku „Novecento” udało się autorowi zmieścić poważne przesłanie w bardzo przystępnej i ciekawej formie.
Kiedy okazało się, że Jacek Grondowy chciał spróbować swoich sił w monodramie, Krzysztof Prus zasugerował mu dzieło A. Baricco. – W ten sposób zostało zasiane ziarno, które na żyznej ziemi Teatru im. Norwida rośnie i przybiera postać sztuki – mówił obrazowo Krzysztof Prus. Zaznaczył, że wielu widzom (i jemu także) monodram kojarzy się przede wszystkim z czymś niesamowicie nudnym. I dlatego, podczas pracy nad premierą, starał się nadać całości taki kształt, aby widz pozbył się niepotrzebnych uprzedzeń.
Reżyser zwrócił uwagę, że dzieło A. Baricco stoi w pewnej sprzeczności w aktualnymi tendencjami do brutalizacji dzieła scenicznego, dokonującej się pod wpływem teatru niemieckiego aż do granic dobrego smaku i rozsądku. Nie ma tam wulgaryzmów, a tok opowieści nie skłania się ku perwersji, a raczej skupia się wokół człowieka. – To taka sztuka, która w przenośni opowiada o ludzkiej drodze: od początku aż do końca – powiedział Krzysztof Prus. Opowiedział też o kreacji Jacka Grondowego. – Wprawdzie występuje on na scenie sam, ale wciela się w wiele postaci. Czasem je liczę przed snem, wychodzi mi około 200 – uśmiechnął się reżyser. Dodał przy tym, że monodram wymaga od aktora szczególnej wrażliwości, gdyż jedną kreacją musi zbudować całe dzieło sceniczne trwające - w przypadku "Novecento" - ponad godzinę.
Obecny na spotkaniu Bogdan Koca, dyrektor Teatru im. Norwida, wspomniał, że w swoim aktorskim dorobku (a jest on bardzo bogaty), nigdy nie wystąpił w monodramie. – Uważałem z początku, że ta forma jest sprzeczna z istotą dramatu, bo nie ma w niej dialogu z drugą osobą. Oczywiście, wiadomo, że chodzi tu raczej o monolog wewnętrzny, ale nigdy się do monodramu nie przekonałem. Nawet jak już zacząłem próby do jednego, musiałem mieć jako partnera kukłę – mówił Bogdan Koca. Podkreślił też, że w pracy nad monodramem bardzo istotne jest działanie reżysera.
Dyrektor Teatru im. Norwida powiedział, że Krzysztof Prus nie należy do kategorii reżyserów żądnych pochwał i sukcesu za wszelką cenę, a to dobrze rokuje monodramowi „Novecento”. Sam reżyser wspomniał też o technicznych aspektach takiej produkcji. – Rzecz dzieje się na pełnym oceanie, na transatlantyku. Będę się starał tak zadziałać na wyobraźnię widzów, aby rzeczywiście się tam znaleźli – zapowiedział K. Prus. Uczyni to z pomocą odpowiedniej gry świateł, muzyki i scenografii, której część można było już dziś podziwiać na scenie studyjnej.
Novecento to pseudonim genialnego pianisty, który całe swoje życie spędza na pokładzie statku mając w zasięgu wzroku jedynie horyzont i klawiaturę fortepianu. Postać ta staje się inspiracją do opowiadania, które snuje przyjaciel owego geniusza, trębacz z orkiestry okrętowej. Zagra go Jacek Grondowy. Opowieść, oprócz swojej zawartości dosłownej, niesie także ze sobą wiele znaczeń metaforycznych i uniwersalnych tyczących losu człowieka i przeznaczenia. Sam autor, Alessandro Baricco, jest niezwykle popularnym twórcą we Włoszech. Sławę zdobył po napisaniu bestsellerowej powieści „Jedwab”.
Organizatorzy żałują, że ich propozycja, czyli spotkanie „Rozmowy przed premierą” spotyka się z nikłym odzewem ze strony zapraszanych, głównie szkół, dla których – przede wszystkim – taka forma edukacji teatralnej jest adresowana. Podczas takich spotkań pada wiele cennych uwag nie tylko w danym temacie, lecz także o szerszym charakterze. Kolejne „Rozmowy…” odbędą się przy okazji następnej premiery, w styczniu przyszłego roku.