– Nie rozumiemy, dlaczego władze pozwalają na zanieczyszczenie. Najgorzej jest wtedy, gdy ludzie palą stare opony – mówią niezadowoleni mieszkańcy Karpacza. Wielu proponuje, aby tych, którzy zanieczyszczają powietrze, surowo karać. I dążyć do wprowadzenia jednolitego, nieszkodliwego dla środowiska naturalnego systemu ogrzewania.
Samorządowcy rozkładają ręce. Prawa ekonomii są silniejsze od rozsądku, który podpowiada, że środowisko naturalne trzeba chronić.
– Kilkanaście lat temu w Karpaczu zmuszano mieszkańców do instalacji ogrzewania gazowego, a oni teraz mają do nas pretensje, bo gaz cały czas drożeje. Według polskiego prawa nie można nikogo zmusić do zmiany ogrzewania w domu, wyjątkiem są jedynie miejscowości uzdrowiskowe, ale Karpacz do nich nie należy. Dlatego możemy jedynie sprawdzać, czy mieszkańcy nie palą rzeczy zakazanych, które emitują szkodliwe substancje, ale jest to bardzo trudne do udowodnienia – mówi Ryszard Rzepczyński, zastępca burmistrza miasta pod Śnieżką.