Worki ze śmieciami komunalnymi (w dużej mierze porozrywane i porozrzucane po całej okolicy), hałdy gruzu, styropianu, sterty opon, stare meble, lodówki, telewizory, setki butelek i inne odpady – wszystko to można zobaczyć jadąc wzdłuż ulicy Orkana i na jej obrzeżach.
- Wyrzucane są tu one regularnie – skarży się mieszkanka ulicy. – Śmieci dowożone są samochodami, z których wypakowywane są całe worki. Nasza okolica z pięknym stawem i gliniankami oraz pomnikiem przyrody zamieniła się w wysypisko. Podrzucanie odpadów nasiliło się wraz z podniesieniem cen za odbiór śmieci – twierdzi kobieta.
Inny mieszkaniec dodaje, że jeleniogórzanie sami organizowali akcję sprzątania okolicy, ale… - To jest walka z wiatrakami – mówi. – Uznałem, że to już nie ma sensu. Po porządkach jeden dzień jest czysto, a już następnego znów fruwają worki i leżą hałdy odpadów różnego pochodzenia – dodaje.
Ewa Grześkowiak zapewnia, że ulica Orkana jest na liście dzikich wysypisk, które będą likwidowane od przyszłego tygodnia.
- Takich miejsc mamy znacznie więcej, ale ulicę Orkana potraktujemy priorytetowo – mówi naczelnik Wydziału Gospodarki Odpadami Komunalnymi i Ochrony Środowiska. – Niebawem wyłoniona zostanie nowa firma do usuwania dzikich wysypisk, a obecne sprzątamy miasto bez konkursu – dodaje naczelniczka.
Sprawę zna również jeleniogórska Straż Miejska, która wielokrotnie odbierała zgłoszenia o dzikich wysypiskach na tej ulicy i przekazywała je do urzędu miasta.
- Za wyrzucanie odpadów grozi kara grzywny do 500 zł, wyższą kwotę może nałożyć sąd – mówi Artur Wilimek, rzecznik jeleniogórskiej Straży Miejskiej. – Prawdziwy problem polega jednak na tym, że trudno jest złapać sprawców na gorącym uczynku. Do ukarania lub przekazania sprawy do sądu potrzebujemy świadków, którzy oficjalnie złożą zawiadomienie i zgodzą się zeznawać, a niestety takich z ulicy Orkana nie mamy – dodaje A. Wilimek.