Jak mówi kpt. Andrzej Ciosk, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze, fałszywe zgłoszenia można podzielić na dwa rodzaje. Jedne z nich są zgłaszane w dobrej wierze. W minionym roku strażacy odebrali ich 30, w tym roku już 32.
Najczęściej ludzie błędnie odczytują to, co dzieje się wokół nich i na wszelki wypadek do nas dzwonią. Często po przyjeździe na miejsce okazuje się, że w mieszkaniu nic się nie pali, a rzekomy dym to unoszący się kurz od szlifierki. W innym przypadku płonący nieużytek jest tylko zwykłym ogniskiem, na które uczestnicy mają zezwolenie. O wiele groźniejsze są natomiast zgłoszenia złośliwe, wymyślone dla zabawy – mówi kpt. Andrzej Ciosk.
W minionym roku strażacy wyjeżdżali do nich jedenaście razy, w tym roku mieli dziewięć takich zgłoszeń. Każdy z wyjazdów angażuje nie tylko środki w postaci samochodu, paliwa i sprzętu, których koszt szacuje się średnio na kilkaset złotych. Poza marnowanymi pieniędzmi angażowani są przede wszystkim ludzie, na których w tym samym czasie, mogą czekać osoby naprawdę potrzebujące pomocy.
Sprawców większości fałszywych alarmów udaje się ustalić. Stają przed sądem, który orzeka wobec nich karę grzywny. W przypadku, kiedy fałszywe zgłoszenie naraża zdrowie i życie ludzie, „żartowniś” może trafić do aresztu, a następnie do więzienia, (do 10 lat).