Tradycyjny i mało przychylny sposób patrzenia na ten temat sztuki ludowej próbował zmienić Międzynarodowy Festiwal Folkloru - Czesko-Polskie Spotkanie, który odbył się w minioną sobotę na polanie pod Chojnikiem w Sobieszowie. Zaprezentowało się dziesięć amatorskich zespołów ludowych z Polski i Czech. Ukazali folklor i tradycje regionu, z którego pochodzą.
O godzinie 12:00 nastąpiło uroczyste rozpoczęcie festiwalu. Na estradzie pojawili się prezydent Marek Obrębalski, dyrektor MDK „Muflon” Aleksandra Jarocińska oraz Marta Prohaskova z Eurocentrum w Jabłońcu (to tegoroczny partner festiwalu). Imprezę poprowadzili Agata Szmigrodzka i Tadeusz Rybicki.
Na początek delegaci z zespołów zaśpiewali wspólną piosenkę. Jako pierwsze na scenie pojawiły się dziewczęta ze Studia Magdalena z Czech. Każdy zespół występował na scenie w dwóch odsłonach. Po Czeszkach wystąpił zespół „Rząsinianki” z Rząsin. Wszyscy w niepowtarzalnych strojach. Nawiązywały one do miejsca, z którego przyjechali goście. Były kostiumy prostsze i bardziej wymyślne.
Nie zabrakło także dziecięcego akcentu. Krakowiaka i poloneza zatańczył Zespół Reprezentacyjny Tańca Ludowego, który działa przy SP nr 2 w Jeleniej Górze. Zaprezentowały się zespoły z Jablonca nad Nisou: „Šafran” oraz „Nisanka”. Goście ujęli zebranych widowiskowymi tańcami, humorem i zaangażowaniem, który widoczny był w każdej minucie ich występu.
Polskie piosenki biesiadne i ludowe zaprezentowała grupa „Sołtysowe Gryficki” z Proszówki. Akcentem sobieszowskim były utwory zaśpiewane przez panie z zespołu „Sybiraczki”. Z Jeleniej Góry przyjechał sympatyczny chór śpiewaczo-taneczny „Jeleniogórzanie”. Wnuczka jednego z członków grupy ubrana w strój ludowy wyglądała jak laleczka. Mocnym punktem programu była prezentacja zespołu folklorystycznego „Jizera” Artyści do wspólnego śpiewania i tańczenia zapraszali przybyłych na polanę.
Szkoda, że do godz. 15 publiczność nie była zbyt liczna. Nie pomogły tu stoiska z wyrobami ludowymi, balonami, słodyczami, a nawet piwem i ciepłym jedzeniem. Wydaje się, że pora rozpoczęcia imprezy była zbyt wczesna. Ludzie przyszli na polanę po obiedzie.
Hitem wśród dzieci i młodzieży był warsztat ceramiczny, w którym każdy mógł spróbować ulepić naczynie z gliny. Stowarzyszenie Sympatyków Sobieszowa wystawiło namiot, w którym można było wybrać projekt pomnika Kunegundy. Ponadto panie ze stow
Po rozdaniu nagród grały zespoły ludowe aż do 18:00, kiedy to uroczyście zakończono festiwal i rozpoczęto Pocztówkę z Dni Sobieszowa. Na początek zaprezentowały się zespoły działające przy MDK „Muflon”. Pierwsze wystąpiły dziewczyny z zespołu tanecznego Hakat, a potem zespół pop-rockowy Jalapeno. Zim ny wieczór rozgrzewała także jedna z gwiazd wieczoru zespół Balkan Sevdah.
Gorąco zrobiło się, gdy zaczął grać czeski zespół The Hound Dogs. Takiego rockandrollowego grania dawno już nie było pod Chojnikiem. Licznie zebrani tańczyli i świetnie się bawili. Ludzie wracali się na polanę by wspólnie posłuchać zespołu. Około 22:00 zakończyła się całodniowa impreza.
Czy folklor jest nam potrzebny? Czy możemy określić swoją tożsamość bez odnoszenia się do przeszłości? Czy w naszym świecie, nazywanym globalną wioską, powinniśmy zachować swoją odrębność? Zwykło się mówić, że człowiek bez poczucia przynależności do jakiejś grupy, miejsca usycha równie szybko jak drzewo bez korzeni. Pomysł z festiwalem folklorystycznym miał o tych korzeniach przypomnieć. Należałoby zastanowić się nad bardziej zwartą formułą. Ponad pięć godzin grania to trochę dużo.
Nieporozumieniem było łączenie dwóch imprez: festiwalu i Dni Sobieszowa. Powinny być to dwa odrębne wydarzenia. Na święcie miasta zabrakło znanej gwiazdy, która przyciągnęłaby jeszcze więcej ludzi. Można wziąć przykład z Kamiennej Góry, która w tym roku miała świetny program, a każdego dnia była gwiazda dużego formatu.