We wtorek, szóstego marca, Jerzy Skrzek wyszedł na ryby. Pogoda wyjątkowo sprzyjała. Nikt nie spodziewał się, że coś może się mu stać.
– Ojciec ma 63 lata – mówi Andrzej Skrzek, syn zaginionego. – Łowił już tu ryby ładne parę lat. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby nie wracał tak długo do domu. Na działce ma gołębie, którymi się opiekował. Z tego, co mi wiadomo, we wtorek wypił sobie trochę z kolegami i zasnął tuz przy wodzie obok drzewa. Ostatnią osobą, która go widziała, jest Wojciech Żarski. Przywiózł w środę rano rower ojca i czapkę. Taty tego dnia już nie było – mówi.
Wojciech Żarski to dobry znajomy zaginionego. – Już robiło się ciemno – opowiada. – Podszedłem do niego, dotknąłem jego głowy i powiedziałem: Jureczku wstawaj, a on coś mi tam dosadnie odpowiedział, wiec zostawiłem go. Następnego dnia rano już go nie było. Został tylko jego rower i czapka. Zabrałem je do domu. Wędek i plecaka już nie było.
Akcja poszukiwawcza zaginionego w miniony wtorek wędkarza trwa już od środy. W poniedziałek (12 marca) policja i straż miejska wraz z grupą wodnonurkową Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze rozpoczęła przeczesywanie odcinka Bobru przy ulicy Wiejskiej.
Tam ostatni raz widziany był poszukiwany Jerzy Skrzek.
– Od minionej środy sprawdzaliśmy wszystkie miejsca, w których mógłby być zaginiony. Sprawdziliśmy również, z kim był i kto go ostatnio widział. Okazało się, że było to tuż przy miejscu, w którym łowił ryby. Od tego momentu ślad po nim zaginął. Dlatego podjęta została decyzja o rozpoczęciu akcji poszukiwawczej w wodzie – mówi nadkom. Andrzej Zygulski, zastępca komendanta Komisariatu Policji nr 1.
Działania jak na razie również nie wniosły nic nowego do sprawy.
– Sprawdzone zostało już całe zakole Bobru, rejon dwóch jazów koło papierni oraz teren pod dwoma mostami – mówi st. aspirant Piotr Wincenty z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1.
– Jest tam pół metra mułu – mówili na miejscu st. ogniomistrz Waldemar Maciejewski, st. strażak Damian Korniejenko, st. aspirant Wojciech Grall oraz st. strażak Jarosław Przybylski. Działania przez to są utrudnione. Niemniej już większość terenu krok po kroku została sprawdzona.
Policja, która prowadziła, akcję, podjęła decyzję o obniżeniu stanu wody na odcinku, w okolicy którego ostatnio widziano zaginionego.
Jak mówią znajomi Jerzy Skrzek nie nadużywał alkoholu. W miniony wtorek jednak trochę przesadził.
– Miał słabą głowę do picia – twierdzą Andrzej Najwer i Józef Wojtaszczyk.
– Zawsze pił jakieś małe piwko, jak to przy rybach. Ostatni raz widziałem go około 16, kolega widział go po 18, ale od tego dnia nikt nie wie gdzie on jest. Zastanawia mnie to, bo nawet poszukiwania w wodzie nic nie dały. Może ma jakieś zaniki pamięci i błąka się po mieście?
Rodzina i policja proszą wszystkich, którzy widzieli Jerzego Skrzeka o pilny kontakt z numerem 663 232 374, lub telefon alarmowy policji 997.