Na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Woodstock 2008 pojawiło się ponad dwieście tysięcy uczestników. Najmłodszy z nich miał dwa miesiące, najstarszy około osiemdziesiątki. Wśród nich znaleźli się między innymi jeleniogórzanie, którzy dzisiaj do Jeleniej Góry wrócili pociągiem.
Po jedenastu godzinach jazdy dotarli na dworzec PKP w Jeleniej Górze, gdzie czekali na nich policjanci, którzy zadbali o to, by bezpiecznie rozeszli się do domów.
Podczas podróży powrotnej było bardzo spokojnie bo wszyscy odpoczywali po trzech dniach zabawy, dużo osób spało – mówią Beata Srzypczak i Dawid Zdanowicz, uczestnicy tegorocznego koncertu. – Mieliśmy pół godziny spóźnienia bo wielu z pasażerów nie miało biletów i policja spisywała ich przed wyjazdem – usłyszeliśmy.
A jakie atrakcje czekały na imprezowiczów w Lubuskiem? Zdaniem naszych rozmówców były to najlepsze zespoły muzyczne, jakie podczas przystanku Woodstock pojawiły się w ostatnich latach. Zagrali wykonawcy nie tylko z Polski, ale także z Meksyku, Południowej Afryki, Niemiec, Włoch, Chorwacji, Indii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. W sumie w dwóch pierwszych dniach odbyło się osiem koncertów. W trzecim dniu na dużej scenie wystąpił laureat Złotego Bączka, a następnie gość ze Szwecji - Clawfinger, oraz zespół z Wielkiej Brytanii – The Stranglers.
– Były to gwiazdy światowego formatu i przy nich na prawdę dobrze bawić – ocenia Dawid ze Lwówka Śląskiego. Przyjechało nawet ośmiu tenorów. Nie mogło zabraknąć kąpieli w błocie. Tegoroczni woodstockowcy dementują jednak pogłoski, że festiwal z roku na rok staje się miejscem spotkań pijaków i narkomanów.
– Wbrew temu, co mówią ludzie, to jest naprawdę fajna impreza – przyznają. Przyjeżdżają tam ludzie, którzy ubierają się jak chcą, osoby niepełnosprawne i wszyscy w różnym wieku. Razem dobrze się bawią, pomagają sobie i nikt nikogo nie wytyka palcami, nie patrzy, jak na dziwaka. Wiadomo, że zawsze znajdzie się grupka, która jedzie tam by zrobić zadymę. Kiedy jechaliśmy na koncert, banda wyrostków wyciągnęła gaśnicę i zaczęła się nią oblewać, ale większość jechała tam w zupełnie innym celu.
Jeleniogórzanie z tegorocznego koncertu przywieźli wnioski, które wykorzystają w przyszłym roku. – Żeby jechać trzeba mieć około 300 złotych, bo bardzo drogie jest tam jedzenie. Śpi się tam oczywiście w namiotach, więc obowiązkowo trzeba zabrać namiot, karimatę, śpiwór oraz ciepła odzież na zmianę – mówią.