Powodem są podejrzenia wobec dwóch instruktorów harcerskich z Legnicy i Kielc, którzy mieli się dopuścić molestowania nieletnich skautów.
Zdaniem Mariana Łaty, komendanta hufca jeleniogórskiej komendy Związku Harcerstwa Polskiego, naganne zachowanie jednostek nie może się odbijać na działalności całego związku.
– Oczywiście, jednostki patologiczne należy tępić, ale harcerze nie powinni ponosić za to odpowiedzialności zbiorowej – usłyszeliśmy.
Zdaniem harcmistrzów są takie obyczaje, w których zakaz „bezpośredniego kontaktu” jest zupełnie bezsensowny. Choćby harcerskie tańce przy obozowym ognisku.
– Na zakończenie obozu wszyscy trzymamy się za ręce i jesteśmy w objęciach. Śpiewamy pieśni. To dawny rytuał – tłumaczą skauci.
W opinii wielu, po wprowadzeniu obostrzeń, niechętni mogą dopatrzyć się złego uczynku w podaniu ręki harcerzom i donieść o tym policji. Podobne obawy wyraża nie tylko ZHP, ale i inne organizacje skautowskie, w tym Związek Harcerzy Rzeczpospolitej Polskiej.