W miniony piątek, w trybie wyborczym przed jeleniogórskim sądem okręgowym stanęli, burmistrz miasta, Arkadiusz Wichniak oraz organizatorzy referendum: Robert Kotecki i Mariusz Bacior. – W pisemku referendalnym, rozprowadzanym w mieście Robert Kotecki wielokrotnie pisał nieprawdę o mnie osobiście, o działaniach urzędu i urzędników. Zarzucał korupcyjne powiązania z miejscowymi firmami – mówi burmistrz Wichniak. – Sąd uznał wszystkie moje zarzuty przedstawione we wniosku za zasadne i nakazał przeproszenie mnie w najbliższym numerze lokalnego tygodnika.
Jednak członkowie Grupy Inicjatywnej Referendum nie zamierzają złożyć broni. W poniedziałek, 8 grudnia do sądu ma wpłynąć odwołanie od wyroku sądu pierwszej instancji. W piśmie Fakty Karkonoskie organizatorzy referendum przypominają zarzuty o niegospodarności, korupcji, braku aktywności burmistrzów. To rozwinięcie argumentów z wniosku o ogłoszenie referendum.
Skoro sąd uznał je za niepoważne, jak ocenią je ludzie?
– Ja nie będę głosował za odwołaniem burmistrza – powiedział nam mieszkaniec Szklarskiej Poręby. – Referendum organizuje grupa ludzi, którym burmistrz wypowiedział groszowe umowy dzierżawy pensjonatów. Z daleka czuć tutaj walkę o swoje interesy. Ludzie tego nie kupią. Podobno za sznurki w GIR-ze pociągają poprzedni burmistrzowie i byli radni, spaleni w mieście. Wiedzą, że nikt ich nie wybierze, więc próbują wrócić do polityki na plecach referendziarzy.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Jelonki.com