Część przyrodniczych zbiorów magnackiej rodziny Schaffgotschów, dawnych niemieckich właścicieli części Kotliny Jeleniogórskiej, można podziwiać dziś w salach Pawilonu Norweskiego przy ulicy Cieplickiej w Jeleniej Górze. To unikalna kolekcja na Dolnym Śląsku, o którą dba Andrzej Paczos i jego współpracownicy.
Kto by nie chciał zobaczyć kolibra niewiele większego od trzmiela obok jednego z największych ptaków, kazuara hełmiastego? Muzeum jest stałym punktem dla wycieczek i turystów.
Andrzej Paczos to geograf specjalista geomorfologii. Ziemia nie ma dla niego tajemnic. Region stolicy Karkonoszy – także.
– Tutaj się urodziłem. Chęć do poznawania okolic to coś naturalnego. I trzeba te wiadomości przekazać innym. Przyczynili się do tego moi nauczyciele, pani Gołębiowska i pan Śliwa. W podstawówce jeździliśmy z nimi na różne wycieczki – mówi.
Swoją wiedzę przekazuje gościom, bo jest także przewodnikiem. W małym palcu ma historię Jeleniej Góry, ciekawostki związane z miastem i okolicami. Wspomina, jak oprowadzał po stolicy Karkonoszy dzieci i młodzież z Lwowa. Po raz pierwszy byli na Dolnym Śląsku i w Jeleniej Górze. Wrażenia mieli niesamowite. Pan Andrzej wciąż uzupełnia wiedzę o regionie. Jak przyznaje, nie wie jeszcze o wszystkim.
Nazwisko Andrzeja Paczosa znają kolekcjonerzy z całej Europy, którzy zbierają rozmaite minerały i kamienie ozdobne. Pan Andrzej organizuje dwa razy do roku karkonoską giełdę tych tworów natury.
– Biorą mnie za specjalistę, ale nim nie jestem. Nie mam też kolekcji takich kamieni – mówi. Ale bez lupy potrafi rozróżnić ametysty od agatów. Te minerały występują w okolicznych kamieniołomach w Świerzawie i Wojcieszowie.
Mimo licznych pasji, Andrzej Paczos nie jest zbieraczem. Ma tylko sporo książek dotyczących regionu. W wolnym czasie sam coś pisze, inne pozycje tłumaczy, ponieważ nie sprawia mu kłopotu francuski, angielski czy niemiecki. Po prostu to lubi.
Z żoną Aldoną, córką Niną i synem Jackiem podróżują. Przed każdą eskapadą pan Andrzej przygotowuje jakieś specjalne szlaki, aby spędzać czas aktywnie.
W upodobaniach kulinarnych pozostaje tradycjonalistą. Dla Andrzeja Paczosa nie ma nic lepszego od ruskich pierogów.