Budowa drogi rowerowej Zabobrze – Grabarów w Jeleniej Górze od początku budziła wiele zastrzeżeń cyklistów. Wykonawca, Jeleniogórskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych, najpierw nie dotrzymywał terminów zakończenia prac, a następnie rozpoczął budowę niezgodnie z projektem. Droga rowerowa miała być bowiem oddana dla cyklistów i mieszkańców w październiku minionego roku. Tymczasem JPRD do końca minionego roku wykonało tylko część prac, w tym ułożenie krawężników czy podbudowy. Kontrole jakości tych prac wykonane przez społecznych inspektorów w osobach Zbigniewa Leszka, prezesa oraz członków Towarzystwa Izersko-Karkonoskiego.
W wyniku przeprowadzonej wizytacji na budowie drogi rowerowej Zabobrze - Grabarów która odbyła się ósmego lutego potwierdzono nieprawidłowości ujawnione już wcześniej oraz stwierdzono nowe. Wśród nich są m.in. słabe umocnienia i układanie popękanych krawężników, zniszczony materiał budowlany czy ubytki w już istniejącej nawierzchni – mówi Adrian Janda z TIK.
Do tego dochodzi zawężenie szerokości ścieżki na całej jej długości o około 10- 15 cm w porównaniu do założeń w projekcie oraz wiele innych uchybień.
Z długą listą wskazanych przez cyklistów fuszerek zapoznał się m.in. Jerzy Bigus, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jeleniej Górze, który zapewnia, że z chwilą kiedy wykonawca pojawi się ponownie na placu budowy, będzie nadzorowany przez miejskich inspektorów. Zapewnia też, że droga rowerowa nie będzie ostatecznie odebrana, jeśli pojawią się na niej jakiekolwiek niedociągnięcia.
– Obecnie jest to plac budowy, za wcześnie więc jeszcze na jakiekolwiek oceny. Będziemy się na bieżąco przyglądać temu, co robi wykonawca. Jedno jest pewne: nie odbierzemy drogi, która będzie nieskończona lub z jakimikolwiek nieprawidłowościami. Zwężenie drogi rowerowej wynika natomiast z błędu projektowego. Jest tam bowiem zbyt wąsko. Wykonanie jej zgodnie z projektem wiązałoby się z usypywaniem skarpy, co byłoby niezwykle kosztowne. Zawężenie drogi o około 10 – 15 cm dla jej użytkowników nie będzie miało natomiast żadnego znaczenia – przekonuje Jerzy Bigus, wiceszef zarządu dróg i mostów.