JELENIA GÓRA: Kluczem jest rozmowa
Aktualizacja: 10:22
Autor: artykuł sponsorowany
Czy to możliwe, by gdzieś skumulować „sumę wspólnej pracy”? – Możliwe, choć pewnie niełatwe – pada odpowiedź. – Gdyby w internecie, a szczególnie w komentarzach do tekstów szukać takiej szansy, to odpowiedź byłaby niewesoła. Symptomatycznym przykładem jest tu zachęta do oddawania głosów w konkursie firmy „Nivea”, która na swoje stulecie chce ufundować budowę (choćby w części) setki placów zabaw, rozlosowując te nagrody między miasta, których mieszkańcy zagłosują możliwie licznie na jakieś miejsce w mieście. Najwięcej wigoru przejawia pewien młody człowiek z Cieplic, który zaangażował naprawdę wiele wspólnej pracy, a i trochę pieniędzy w próby zachęcania do głosowania. Napisały o tym media, w tym portale elektroniczne. Komentarze internautów były zdumiewające. „Po co głosować w kimś konkursie, niech się miasto same postara”, „Dlaczego w Cieplicach, jeśli na Czarnym taki plac też by się przydał?”, „Znowu Cieplice, to już nudne”, „Nie będę żebrał o jakieś pieniądze, płacę podatki, niech tu budują z budżetu”, „Będę głosował, ale na inne miejsce, chociaż wiem, że ono nie ma szans, ale nie pójdę w owczym pędzie”…, itd., itp. Gdyby opinię o poziomie integracji Jeleniogórzan wobec wspólnych spraw czerpać tylko z internetu, to byłaby to smutna konstatacja.
- Szczęściem spotykamy się z wieloma Jeleniogórzanami – powiedzieli Marcin Zawiła, Zofia Czernow i Hubert Papaj – i mamy zdecydowanie odmienne zdanie o realnym zapatrywaniu mieszkańców miasta na wspólne sprawy.
– Podam tylko dwa przykłady, całkiem odmienne – powiedziała Zofia Czernow. – Czwórka miłośników skuterów wybrała się w podróż do Kołobrzegu, by tam w środku letniego sezonu promować Jelenią Górę i swój rodzinny Siedlęcin. Pojechali za własne pieniądze, realizowali swoje indywidualne pasje, ale w naszym wspólnym interesie. To budzi mój szacunek. I druga sprawa – spotkałam się z mieszkańcami domów przy kilku ulicach, m.in. Złotniczej, Osiedle Robotnicze, i in. Rozmawialiśmy o tym, że Miasto może dofinansować odnowienie ich domów wraz z termomodernizacją, ale pod warunkiem, że oni – jako właściciele mieszkań – też będą partycypować w kosztach. Podaliśmy za przykład m.in. odnowioną pierzeję ulicy Złotniczej. Jestem zbudowana tymi rozmowami – konkretnymi, rzeczowymi, pełnymi zrozumienia, choć przecież nie rozmawiałam z krezusami. Każdy z Jeleniogórzan ma jakieś problemy, wielu także kłopoty finansowe, ale liczni mieszkańcy mają świadomość, że skoro coś jest wspólne, to i obowiązki – także.
- Mam inny przykład – powiedział Hubert Papaj, zastępca prezydenta miasta. – Od roku trwały kontrowersje między dwoma klubami sportowymi zajmującymi się koszykówką dziewcząt. Dochodziło do scysji. Zaprosiliśmy przedstawicieli obu klubów do Ratusza, podjęliśmy rozmowy, udało się osiągnąć porozumienie. Mam nadzieję, że to przyczyni się do lepszej gry wszystkich dziewczęcych drużyn, a z pewnością oczyści atmosferę w sporcie.
- Od początku kadencji postawiliśmy na otwartość – stwierdził Marcin Zawiła. – Nie uchylamy się od rozmów, nawet najtrudniejszych, nie zawsze przyjemnych. Ale każda taka rozmowa coś wyjaśnia stronom, nam też. Od spraw najprostszych, choćby jak ustawić kubły na odpadki domowe w rejonie ulicy Bankowej, gdzie nie ma właściwie miejsca na takie instalacje, aż do kwestii – jak wspierać przedsiębiorców, by się chcieli rozbudowywać w kryzysie, jak organizować edukację ponadgimnazjalną, by absolwenci takich szkół mieli szansę podjąć pracę w mieście, i wiele innych.
Temu służą dziesiątki rozmów, czy przyjęcia interesantów. Od początku tej kadencji, przez pół roku, Prezydent i jego dwoje zastępców przyjęło już ponad 700 osób, część z nich w trakcie rutynowych, poniedziałkowych spotkań, a znaczą grupę w trakcie tych niekonwencjonalnych, nieumawianych, w ostatnią sobotę każdego miesiąca. Dla porównania – w całym ubiegłym roku odnotowano niewiele ponad 300 przyjęć.
- Ale tu nie chodzi o proste porównania liczby osób przyjętych, z którymi prowadziliśmy rozmowy – podkreśla M. Zawiła. – Ważniejsze jest to, że ludzie przychodzą z prawdziwymi problemami, swoimi, ale też ogólnymi. Ufają, że one będą ważne także dla władz Jeleniej Góry. I – zapewniam – są dla nas ważne.
Jednym z celów tych spotkań jest walka z plotką. – To jest czasami jak w dowcipach o Radiu Erewań z minionej epoki – powiedział Hubert Papaj. – Tam mówiono ponoć o samochodach, które rozdaje się w Leningradzie, a potem prostowano, że wszystko jest na odwrót, nie w tym mieście, nie samochody i nie rozdawano…. U nas plotka funkcjonuje w podobnym charakterze, o czym przekonuje ta, mówiąca o zamiarach totalnej wycinki w najbliższym czasie wszystkich drzew w Alei Wojska Polskiego. Padła informacja, że oznaczono drzewa i za kilka dni przyjdzie pilarz. Prawda jest „cokolwiek” inna. Oznaczono drzewa, które z różnych powodów należałoby usunąć, ale… Miejski Zarząd Dróg i Mostów otrzymał zgodę na wycięcie w pierwszym etapie TYLKO OŚMIU DRZEW. Ma usunąć te drzewa, bo rosną w skrajni jezdni, mają zmurszała pnie i suche gałęzie, a ich korzenie niszczą podziemne instalacje. W to miejsce MZDiM będzie MUSIAŁ POSADZIĆ NOWE DRZEWA, o określonej wysokości, w określonym wieku. Dopiero gdy spełni te rygory otrzyma zgodę na wycinkę drzew w kolejnym etapie, obarczoną zresztą takimi samymi obostrzeniami. Konieczność wymiany drzewostanu w głównych ulicach w mieście jest bezdyskusyjna, bo korzenie wysadzają chodniki, a jezdnia została poszerzona na tyle, że drzewa rosną za blisko krawężników. Nikt jednak nie zamierza ogałacać Alei, wręcz odwrotnie – będziemy ją zadrzewiać! Tyle, że trzeba korony nowych drzew utrzymywać inaczej, nie dopuszczać do nadmiernego rozrostu. Może powinny być wyższe, niż przy ul. Klonowica, czy na skwerze na Placu Niepodległości, ale muszą być podobnie starannie pielęgnowane. A problem rewitalizacji zieleni w mieście jest daleko szerszy. Będziemy doń publicznie wracać w takich dyskusjach.
– Podobnie, jak do problemu rewitalizacji Alei Wojska Polskiego – dodała Zofia Czernow. – Pierwszy budynek przy tej Alei będzie odnowiony najpewniej już w przyszłym roku, kończymy ustalenia z lokatorami – właścicielami mieszkań. Ta ulica – to rodzaj perełki architektonicznej, zbiorowy zabytek secesji. Musi być odnowiona.