W prowincjonalnej Jeleniej Górze, znanej być może tylko niektórym Amerykanom z tego, że dawny prezydent USA John Quincy Adams, jeszcze zanim zasiadł na „tronie” w owalnym gabinecie, był tu jako poseł berliński w roku 1800, do wyborów prezydenckich jeszcze trochę pozostało.
Dyskusje co do ewentualnych kandydatów do gabinetu w ratuszu już w jego kuluarach na pewno trwają. Również w damskich kręgach.Rozbudzone przez wróżkę Klaudię, która miała wizję, że po następnych wyborach w 2010 roku do gabinetu na pierwszym piętrze magistratu wchodzi kobieta. I to ona będzie następczynią Marka Obrębalskiego na najwyższym stolcu w grodzie Krzywoustego.
Panie z całą pewnością wieść tę podchwyciły, i zwłaszcza te politycznie ambitniejsze, już jęły przymierzać suknie, w których będą występowały jako kandydatki. A później – jeśli głos ludu okaże się łaskawy – wkroczą z symbolicznym kluczem do nieistniejących bram miasta, aby sprawować władzę nad jeleniogórzami.
Dodatkowo czynnikiem mobilizującym był Dzień Kobiet, kiedy to płeć piękna manifestuje to, co każdy gołym okiem widzi, a mianowicie – kobiecość niekoniecznie pojętą w sposób tradycyjny. Współczesne damy to już nie te, które na początku wieku XIX wieku widział Quincy Adams zarówno w Jeleniej Górze, jak i w swojej ojczyźnie. W listach z podróży ledwie wspomina o swojej żonie, traktując ją jedynie pierwszą literą imienia (L.) i poświęcając kilka wersów jej migrenie, która opóźniła spacer na Śnieżkę. Dziś kobiety to hetery, kobietony, dziewczyny na traktorach i żądne męskiej władzy – na przykład – teściowe.
Swoisty zlot działaczek różnych zorganizowała w piątek w ratuszu wiceprzewodnicząca rady miasta pani Anna Ragiel. Sympatyczna impreza zapewne, i pozornie bez politycznych kontekstów. Ale… coś w tym z polityki jednak jest. Zdopingowane sukcesami Hilarii Clinton jeleniogórzanki słuchały byłej pani prezydent Zofii Czernow. Ta mówiła, że kobiety muszą się wspierać, bo jest w nich wielka siła. Co racja, to racja. Bo bez kobiet nie powstałoby nic. Nie tylko Jelenia Góra, czy jej jubileusz 900-lecia, jak uprzejma była zauważyć organizatorka owego damskiego meetingu.
Czy spośród zgromadzonych w ratuszu pań wyłania nam się kandydatka na prezydenta Jeleniej Góry? A może zgodnie z feminizacją języka – prezydentkę? Osobiście we wróżby wróżki Klaudii nie wierzę, ale… demokracja ma swoje prawa. I rzeczywiście zdarzyć się może, że vox populi pójdzie za wskazaniem zasugerowanym proroctwem na następne wybory. I stolica Karkonoszy będzie miała szefową w spódnicy.
Oczywiście – już bronię się przed zarzutami komentujących – żadna to ujma. Wszak taka szefowa Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz dała łupnia w poprzednich wyborach samemu Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, w którym rozkochiwały się co poniektóre przedstawicielki damskiej sceny wyborczej. W pani Hannie kocha się raczej tylko jej mąż. Ale mimo to wygrała w cuglach.
Jelenia Góra po przegranej pani Zofii Czernow w wyborach prezydenckich w roku 2002 , w poprzednim starciu nie miała kandydatki płci pięknej na fotel w ratuszu. Za dwa i pół roku takich pań może być kilka. Jakie kandydatury zaproponują Czytelnicy? Zabawmy się w wróżbitów. Może „jelonkowe” przepowiednie oraz proroctwo wróżki Klaudii się sprawdzą?
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że panowie nie będą musieli wówczas pakować walizek i uciekać do innych miast. Bo – może tego jakoś świętujące w sobotę kobiety nie zauważyły – gdyby nie mężczyźni, to też by ich nie było.