Wciąż sporym zainteresowaniem cieszą się samochodowe produkty rodem z byłej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Plastykowe trabanty i wartburgi – określane kiedyś mianem najbardziej luksusowych limuzyn państw demokracji ludowej. – Zwłaszcza te z zamontowanym silnikiem volkswagena – usłyszeliśmy od jednego z posiadaczy takiego pojazdu. – Kosztuje grosze, spisuje się nieźle, jest spory rynek części zamiennych – dodaje.
Można też wypatrzyć trabanty, nie tylko te z silnikiem VW, ale i z tradycyjnym dwusuwem. Ich karoseria nie ma prawa przerdzewieć, bo jest wykonana z włókien sztucznych. Pojazd – choć archaiczny i niewygodny – wciąż ma swoich wielbicieli, a nawet fankluby. Właściciele określają, że to auto z duszą. Amatorzy sami usuwają usterki. Twierdzą, że pozwala na to bardzo prosta konstrukcja silnika.
W jeleniogórskich rejestrach są jeszcze warszawy, syrenki, a nawet ciężarówki z lat 50-tych ubiegłego wieku – lubliny. Jednak tych pojazdów porusza się po mieście już bardzo mało. Jeżdżą nimi tylko pasjonaci, głównie na zloty starych samochodów.
Nadal popularne są fiaty 125p – zwane później FSO 1500. Najstarsze mają ponad 25 lat i wciąż dobrze służą – głównie starszym – właścicielom. Choć nie brakuje młodych ludzi, dla których tak zwany „duży fiat” bywa pierwszym autem kupionym za niewielką sumę.
W rejestrach jest także chluba przemysłu samochodowego lat PRL – fiat miriafiori – uważany w latach 70-tych za cud motoryzacyjny. Są także jugosławiańskie zastawy no i – oczywiście – volkswageny garbusy. Te, mimo upływu lat, starzeją się na korzyść. Jak dobre wino – podkreślają ich właściciele.
Nie brakuje także właścicieli starych motocykli. Ich posiadanie jest dziś w modzie.