Marcin Piwka z Krempkowa koło Lęborka, jeden z 23 kursantów, o SAS-ie dowiedział się z internetu. Nie żałuje, że na niego pojechał.
– Dużo się nauczyłem. Przeżyłem dwie największe przygody w życiu, którymi były dwa pierwsze skoki – przyznał ze śmiechem zaraz po wylądowaniu. – Najbardziej podobały mi się zajęcia Krav Magi.
Harcerze skakali na spadochronach od 23 lipca przez dwa dni na jeleniogórskim lotnisku. Po lotach wrócili w Tatry, by uczestniczyć w dalszych zajęciach.
SAS jest coroczną akcją organizowaną równolegle w kilku miejscach na raz. W tym roku – prócz Bukowiny Tatrzańskiej – odbył się w Krakowie i Kielcach.
<b> Wywiad Jelonki.com </b>
Rozmawialiśmy z Krzysztofem Wójcikiem, byłym funkjonariuszem brygad specjalnych GROM, szkoleniowcem armii, instruktorem SAS-u:
Co pan robi obecnie?
– Jestem rezerwistą jednostki specjalnej GROM. Służyłem w 6. Brygadzie Desantowo-Szturmowej, byłem zawodnikiem i trenerem Wojska Polskiego w NATO. Oprócz tego pracuję w Extreme Team, gdzie prowadzę m. in. szkolenia integracyjne dla firm, strzelanie, wspinaczkę, paralotniarstwo oraz obozy survivalowe dla młodzieży.
Jaki był cel przeprowadzenia
zajęć z działań specjalnych?
– Zapoznanie harcerzy starszych z taktyką działań specjalnych. Po pierwsze dla obrony ojczyzny, tak jak to miało miejsce w Szarych Szeregach. Po drugie dlatego, że takie zajęcia są przewidziane w programie MON-u. Bardzo lubię szkolić ochotników.
Jak radzą sobie ludzie na zajęciach?
– Radzą sobie wspaniale. Niestety mamy bardzo mało czasu przez napięty, ale bogaty program SAS-u m. in. nurkowanie, Krav Maga, taktyka zielona i czarna, wspinaczka, techniki linowe. Przez to nie mogliśmy przeprowadzić ćwiczeń z topografii z mapą i busolą na duże odległości. Muszę jednak przyznać, że kursanci szybko opanowują teorię.
Dziękujemy za rozmowę.