Jak mówi Jerzy Wróblewski, główny specjalista zajmujący się badaniami środowiska z jeleniogórskiego oddziału Państwowej Agencji Atomistyki w Warszawie, była to komisja z Luksemburga, która w Polsce wizytowała już trzeci raz, a w Jeleniej Górze była po raz pierwszy. Badała ona miejsca byłych złóż rud uranu.
- Była to trzydniowa wizyta. Na początku wizytowali oni były staw osadowy Politechniki Wrocławskiej, który został zrekultywowany, a w kolejnych dniach podzieleni po dwie osoby kontrolowali z nami Miedziankę i Mniszków, a także Radoniów i Wleń. Ja zaprowadziłem ich m.in. do Mniszkowa, gdzie są najbardziej niebezpieczne szyby pozostawione bez zabezpieczenia. Jakie wnioski wypłynęły z tych kontroli, tego nie wiemy. Raport za jakiś czas zostanie bowiem dostarczony do Państwowej Agencji Atomistyki w Warszawie – mówi Jerzy Wróblewski.
Katarzyna Andrzejewska ze Stowarzyszenia „Nie dla kopalni uranu w Sudetach” pyta dlaczego na te kontrole nie zostali zaproszeni mieszkańcy regionu, a komisja europejska nie dotarła do niebezpiecznych szybów oraz niezabezpieczonych sztolni w Wojcieszycach czy Kopańcu.
- Dlaczego dla ważne społecznie sprawy omawiane są bez udziału mieszkańców tych rejonów, a kontrole odbywają się w wielkiej tajemnicy? – pyta pani Katarzyna. – Komisja nie dotarła m.in. do byłej kopalni uranu w Wojcieszycach. Wielka szkoda. Jak widać do niezabezpieczonych szybów i sztolni można wpaść albo wejść, a ruda woda wycieka spod niejednej ze sztolni płynąc w dół do ludzi – dodaje przedstawicielka stowarzyszenia, która przesłała nam obrazujące tę sytuację zdjęcia.
Jerzy Wróblewski tłumaczy, że spotkanie organizował Wydział Atomistyki w Warszawie, który otrzyma raport z przeprowadzonych kontroli. Stowarzyszenia natomiast mogą kontaktować się z jeleniogórskim oddziałem atomistyki, gdzie mogą umówić się na spotkanie.