– Pominięcie naszego klubu jest złamaniem zasad konkursu – mówi Grażyna Malczuk z Kolegium Karkonoskiego.
Kolegium nie dostało ani złotówki ze stu tysięcy złotych, jakie rozdysponowało miasto na sport dzieci i młodzieży. Władze uważają, że klub nie prowadzi szkolenia w tym zakresie. – Czy student to nie młodzież? – pyta retorycznie Eugeniusz Sroka, wiceprezes klubu.
Klub prowadzi nie tylko zespół koszykówki występujący w ekstraklasie kobiet. Regularnie odbywają się zajęcia innych sekcji, m.in. siatkówki kobiet i mężczyzn, pływania, lekkoatletyki, futsalu kobiet i mężczyzn. Łącznie bierze w nich udział 123 studentów. – Uczestniczymy w różnych rozgrywkach akademickich. Zajęliśmy 4 miejsce w mistrzostwach Polski wśród uczelni tego typu – mówi Andrzej Błachno, prezes Kolegium.
Przed podziałem pieniędzy urzędnicy mieli sprawdzić kluby, ubiegające się o miejskie pieniądze. - Sprawdzenie polegało na tym, że jedna z urzędniczek zadzwoniła do członka zarządu i spytała, czy prowadzimy zajęcia poza godzinami nauczania, określonymi w programie studiów – mówi Grażyna Malczuk. – Uzyskała odpowiedź, że tak. I to wszystko. Nikt nie pofatygował się na trening, nikt nie przejrzał dokumentacji. Jesteśmy gotowi udostępnić to w każdej chwili.
Jak twierdzi Grażyna Malczuk, nie przyznanie pieniędzy podważa wiarygodność klubu. – Można odnieść wrażenie, że poprzednie dotacje otrzymaliśmy niezgodnie z prawem – mówi.
Klub chce się odwołać od decyzji o podziale pieniędzy.