Powód to fatalny stan techniczny wielu tego typu pojazdów, w tym także ciężarówek, które jeżdżą po Jeleniej Górze.
– Przedpotowe stary kopcą tak bardzo, że nie sposób za nimi jechać, a w mieście nie da się ich przecież wyprzedzić – mówi Lucjan Makowski, jeleniogórski kierowca.
Ruch tarasują także ciągniki i koparki, które muszą dojechać tam, gdzie prowadzone są prace drogowe. Hałasują niemiłosiernie.
Na smrodliwe wyziewy narzekają także ci, którzy muszą jechać za niektórymi autobusami komunikacji miejskiej.
– Podobno mają ekologiczne silniki, a z rury wydechowej wydobywają kłęby cuchnących i duszących spalin – zauważa inny kierowca oraz pasażerowie, którzy często takie wyziewy muszą wąchać we wnętrzu autobusu.
– Zdarzyło się, że niesprawna ciężarówka „znaczyła” drogę wyciekającym olejem niemak przez całe centrum Jeleniej Góry – przypominają strażnicy miejscy.
Kiedy jej kierowca zorientował się, że coś jest nie tak, nie mógł dalej jechać, bo zatarłby silnik. Konieczna była interwencja straży pożarnej, która śliską i niebezpieczną substancję musiała usunąć i zneutralizować.
Policjanci przyznają, że mają urządzenia służące do pomiaru toksyczności spalin. Jednak podczas kontroli drogowych niezbyt często są one używane.
– Latem mierzono poziom hałasu na jeleniogórskich drogach. Szkoda, że ktoś nie wpadł na pomysł, aby w ciągu najbardziej ruchliwych jezdni zbadać stan powietrza – mówi pan Tadeusz z ulicy Wojska Polskiego, przez którą często suną smrodliwe ciężarówki i autobusy.
Inspektorat Ochrony Środowiska pomiary prowadzi, ale dotyczą one ogólnych danych, w których także uwzględnia się spaliny z kominów.
Z kolei właściciele pojazdów, które nie spełniają norm ekologicznych, legitymują się przeglądami technicznymi potwierdzającymi sprawność pojazdu. Dla mechaników najistotniejsze jest to, że pojazd nadaje się do ruchu.
– Nie stać mnie na nową ciężarówkę, a jakoś muszę zarabiać na życie – powiedział nam jeden z właścicieli firmy transportowej.