Brak możliwości zaplanowania budżetów, utrata zdolności inwestycyjnych i zachwianie konstytucyjnej pozycji jednostek samorządu terytorialnego – to główne skutki zmian w systemie podatkowym w latach 2019–2022.
Do tego doszła uznaniowość w traktowaniu lokalnych samorządów przez rząd i dyskryminacja dużych miast z powodu osób sprawujących tam władzę - konkluzje dwóch ważnych kontroli NIK są jednoznaczne i niezwykle dosadnie nazywają rzeczywistość.
Najwyższa Izba Kontroli zaprezentowała wyniki dwóch kontroli: wsparcia finansowego samorządów oraz prawidłowość finansowania zadań publicznych.
– Ich wyniki potwierdziły, że znaczna cześć samorządów doświadczyła finansowej zapaści – mówił prezes NIK Marian Banaś.
Dla Kowalskiego to granda
Prezes NIK Marian Banaś mówił, pozycja finansowa i ustrojowa samorządów została poważnie nadszarpnięta w wyniku reform podatkowych przeprowadzonych w latach 2019–2022.
Zmiany polegające między innymi na obniżeniu stawek podatkowych i wprowadzeniu zwolnień dla młodych podatników doprowadziły do znaczącego uszczuplenia dochodów własnych samorządów, "stawiając pod znakiem zapytania ich finansową samodzielność oraz zdolność do realizacji zadań publicznych".
Najwyższa Izba Kontroli uważa, że doszło do naruszenia konstytucyjnej zasady adekwatności systemu finansowania.
Przeciętny obywatel określiłby to jednym słowem: granda. To mniej więcej tak jakby kazano mu przelewać jakieś kwoty na jakieś konkretne konta czy tego chce czy nie. Co miesiąc i cały czas!
Samorządy na skraju zapaści
Wraz z kolejnymi zmianami w systemie podatkowym rósł odsetek samorządów, które były niejako zmuszane wykazywać deficyt. Było ich coraz więcej. Mieli coraz mniej pieniędzy na bieżące działania, nie mówiąc o inwestycjach czy rozwoju. Ówcześnie rządzący zagarniali do stolicy coraz więcej...
Skala zjawiska była przeogromna. Dość powiedzieć, że o ile w 2018 r. tylko 57 samorządów (2 proc. wszystkich) prognozowało deficyt, o tyle w 2023 r. już ponad 1600 (ponad 57 proc.)!
Za okres od stycznia 2019 r. do czerwca 2023 r. samorządy oszacowały, że z własnych budżetów dopłaciły ok. 4,3 mld zł do realizacji różnych zadań zleconych przez rząd.
Często jedynym sposobem uzyskania pełnej rekompensaty wydatków na realizację zadań zleconych "z góry" było... pójście do sądu przeciwko Skarbowi Państwa! Wiele procesów trwa do dziś.
Dyskryminacja miast i uznaniowy podział
Najwyższa Izba Kontroli uważa, że rozwiązania wypracowane w Ministerstwie Finansów w latach 2021–2023, dotyczące podziału pomiędzy samorządy blisko 35 mld zł, cechowały tymczasowość, niespójność i uznaniowość.
Z ustaleń kontroli w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wynika, że Mateusz Morawiecki przyznawał niektórym samorządom pieniądze z rezerwy ogólnej, a innym odmawiał – bez rzetelnego uzasadnienia decyzji.
Należy również zauważyć, że premier Morawiecki, bez żadnego uzasadnienia... usuwał zadania z listy zadań drogowych przewidzianych do dofinansowania z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg, mimo że listy te zostały sporządzone przez wojewodów na podstawie ocen komisji.
- Wynika z tego, że głowa państwa wikłała się w jakieś absurdalne rozgrywki polityczne, co na tym stanowisku jest przecież niedopuszczalne - słyszymy.