W rozmowie z Olgą Scheffer artystka opowiedziała o swojej drodze do wielkiej kariery. Podkreśliła, że jej życiu spore znaczenie mają… przypadki. Przez przypadek dostała się do klasy gitary w szkole muzycznej, bo na fortepian nie było już miejsc. Później zgubiła zaświadczenie, że może studiować w szkole w Gratzu, a później przez przypadek je odnalazła.
Krzysia Górniak uraczyła też zebranych wykonaniem dwóch własnych kompozycji. Jej muzyka to subtelne linie melodyczne z dużą dozą liryki i wdzięcznymi improwizacjami. Sama artystka bywa określana jako „najciekawsze gitarowa jazzwomen” polskiej estrady. Sama jednak mówi, że jej muzyka nie jest kobieca: to po prostu muzyka. – Po koncertach bardzo rzadko do mnie podchodzą kobiety. Najczęściej to panowie – podkreśliła. – Muzyka nie ma płci – dodała.
Zdaniem artystki polski jazz jest na bardzo wysokim poziomie, ale docenia się to bardziej za granicą niż w kraju. Krzysia Górniak powiedziała też, że tylko Polacy są w stanie osiągnąć pewne jazzowe brzmienia, które są bardzo dobrze odbierane. Zwierzyła się, że jej marzeniem jest gra w duecie z Pathem Metheny, ale – jeśli to się nie ziści – nic wielkiego się nie stanie. Jazzwomen dała się poznać jako bardzo otwarta, miła i przyjazna publiczności osoba. Jej koncert to część trasy koncertowej, podczas której promuje płytę „Emotions”.