Senator Józef Pinior przybył na spotkanie wraz żoną Aliną, która również była działaczką opozycji oraz Michałem Guzem, dyrektorem biura senatora. Spotkanie rozpoczęła Iwona Kumek.
- Józef Pinior jest żywym dowodem na to, że listy w sprawie więźniów sumienia dają wolność – podkreślała Iwona Kumek.
- Wiele osób zastanawia się, czy taka akcja komuś pomaga. Z własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że tak. 30 lat temu trafiłem do więzienia za działalność w „Solidarności”. Strażnicy więzienni słysząc w radiu, że ktoś mnie broni za granicą lepiej mnie traktowali – tłumaczył Józef Pinior.
- Gdy byłem europosłem, wraz z innymi parlamentarzystami, podejmowaliśmy starania o uwolnienie więźniów politycznych na całym świecie. Jedna ze spraw dotyczyła studentów w Iranie, którzy nie zostali przyjęci na uniwersytet w Teheranie, bo byli związani z działalnością opozycyjną. Stanęliśmy w ich obronie i udało się, mogli kontynuować naukę – powiedział Józef Pinior.
Uczniowie pytali senatora m.in. o sprawę amerykańskich więzień w Polsce, w których byli torturowani więźniowie, a także o to, czy osoby odpowiedzialne za ich utworzenie powinny zostać ukarane.
- To sąd zadecyduje o tym, w jaki sposób osoby, które zezwoliły na utworzenie w Polsce więzień poza wymiarem sprawiedliwości powinny zostać ukarane. Ja uważam, że te osoby muszą pożegnać się z polityką, bo naruszyły w podstawowy sposób polską Konstytucję – twierdził senator.
W spotkaniu wzięli udział uczniowie z Koła Amnesty International. – Napisałam kilka listów w obronie Ukraińca, który jest obecnie więziony w Rosji za udział w protestach na Krymie. Został oskarżony o terroryzm. Uważam, że im więcej listów zostanie wysłanych w sprawie jednej osoby, tym większa jest szansa na uwolnienie tego więźnia – powiedziała Hanna Wołoszyn z klasy 1 a.
- Najbardziej wstrząsnęła mną historia kobiet i dziewczynek z Afryki, które nie mają prawidłowej opieki medycznej i umierają podczas porodów. Władze nic nie robią, by mieszkańcy otrzymali opiekę medyczną. W XXI w. taka sytuacja jest niedopuszczalna – podkreślała Martyna Górska, również z klasy 1 a.