Uważaj, co kupujesz. Zwłaszcza jeśli jest to podejrzanie „tani” samochód. Przekonał się o tym mężczyzna, który za luksusowe BMW warte 120 tysięcy złotych zapłacił tylko połowę tej ceny.
Nowym nabytkiem zamierzał udać się do Czech. Ale dojechał tylko do granicy. Tam podczas kontroli okazało się, że cacko figuruje w rejestrze pojazdów utraconych.
Właściciel pojazdu był tym faktem wielce zdumiony. Funkcjonariuszom straży granicznej tłumaczył, że kupił BMW na początku roku po okazyjnej cenie i do chwili zatrzymania na przejściu granicznym, nie miał z tego powodu problemów.
Jak informuje kpt. Joanna Woźniak, rzeczniczka Łużyckiego Oddziału Straży Granicznej, pogranicznicy ustalają, do kogo należy skradzione auto. Przestrzegają przy tym przed tanimi okazjami.
Pechowemu kupcowi może być przedstawiony zarzut paserstwa, za co grozi kara do pięciu lat więzienia.