Ponad 100 osób przemaszerowało w niedzielne popołudnie (11.06) spod Bazyliki Mniejszej św. Erazma i Pankracego m.in. przez Plac Ratuszowy, ulicę Wolności aż pod kościół przy ul. Morcinka, gdzie odbył się piknik rodzinny.
Drugi rok rządów Prawa i Sprawiedliwości mimo nadziei zwolenników całkowitego zakazu aborcji nic w tej kwestii nie zmienił (chociażby z powodu „czarnych protestów”), jednak organizatorzy mimo wszystko pozytywnie oceniają zmianę władzy w Polsce. - Hasło tegorocznego marszu „Czas na rodzinę” pokazuje, że rzeczywiście zmiany postępują – może nie w tym tempie, jaki byśmy chcieli – powiedział Mariusz Gierus, prezes Karkonoskiego Stowarzyszenia Edukacyjnego u Erazma i Pankracego. - Nie jest łatwo wyjść, wykrzykiwać swoje poglądy. Wiele osób postrzega to jako zamach na ich wolność, ale my mówimy, że nie można mówić o wolności w momencie, kiedy wartość życia ludzkiego nie jest chroniona – dodał organizator marszu w Jeleniej Górze.
Uczestnicy pochodu podkreślali, że nie manifestują przeciwko komukolwiek, tylko prezentują swoje poglądy i wartości, o które zabiegają. - Rodzina to nie tylko mama, tato, ale też babcia, dziadek, wujek, ciocia. To wszystko wpływa na to, że w rodzinie dzieje się dobrze. Dzisiaj często słyszymy o tzw. przestępstwach na wnuczka – kiedyś tego nie było, bo babcia czy dziadek nie byli pozostawieni sami sobie, jak to dzisiaj często bywa – podkreślił M. Gierus.
- Idę w marszu, bo jestem mamą trójki dziewczynek, mam wspaniałego męża i oni dają mi siłę do życia. Jestem za wartościami rodzinnymi. Musimy się radować, bo tyle jest złości, smutków, problemów wokół. Pamiętajmy, że trzeba szybko kochać, bo ludzie odchodzą – wyznała uczestniczka „Marszu dla życia i rodziny” Urszula Bąkowska-Morawska.