Olbrzymie szczupaki, karpie, płocie, leszcze i okonie i tysiące mniejszych ryb udusiły się w mule. Wędkarze, którzy od kilku lat przychodzą tu łowić ryby, w środę nawet nie rozwinęli wędek. Przeraził ich ogrom katastrofy. – To co się stało, jest możliwe tylko w Polsce. W normalnym, cywilizowanym kraju nikt by do tego nie dopuścił – powiedział gazecie jeden ze zdenerwowanych wędkarzy.
Dziennik ustalił, że do pomoru ryb doszło podczas znajdującego się wyżej zbiornika elektrowni wodnej Bobrowice I. Spółka Jeleniogórskie Elektrownie Wodne spuściła wodę przygotowując się do remontu jazu. Silny nurt porwał ze sobą olbrzymie ilości zalegającego na dnie mułu i śmieci. W zamulonej wodzie, w której prawie nie było tlenu, ryby się podusiły.
Zdaniem wędkarzy woda została spuszczona zbyt szybko. Elektrownia ripostuje, że dokonano tego pod nadzorem inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Ci nie stwierdzili, aby poziom tlenu w wodzie się zmniejszył.
Według WIOŚ, mimo problemów, operacja przebiegła zupełnie nieźle, a podusiły się tylko pojedyncze ryby. Gazeta zupełnie co innego widziała na miejscu.
Polski Związek Wędkarski nie ma żadnych instrumentów prawnych, aby ukarać winnego uduszenia tysięcy ryb. Może zażądać odszkodowania od Elektrowni Wodnych lub zgłosić doniesienie o popełnieniu przestępstwa.
Wędkarze są wściekli: rybostan na Bobrze udało się odbudować przez lata po tym, jak w zatrutej wcześniej wodzie przez byłą Celwiskozę, praktycznie nie było życia biologicznego. Teraz, przez nieudolnie przeprowadzone spuszczenie wody, na odcinku kilku kilometrów Bóbr jest znów martwy.
Jeszcze w tym roku woda zostanie spuszczona z jeziora Wrzeszczyńskiego, gdzie również są tysiące dorodnych ryb.