O radnym Zbigniewie Sawickim, który przeżywa ciężkie dni, rozpisuje się piątkowy Super Expres. – Musiał wysłuchać szokujących wyznań żony o omotaniu jej przez agenta, słaniu czułych sms-ów i kwiatów. Czy czuje się zdradzony? Czy może jego miłość jest tak wielka, że potrafi wybaczyć wszystko? – pyta tabloid.
Dziennikarz SE zastał Z. Sawickiego przed Przedsiębiorstwem Melioracji i Inżynierii Środowiska, gdzie radny pracuje. W rozmowie z reporterem Sawicki wzdycha i mówi, że nie chce niczego komentować, bo wszystko, co powie, tylko może pogorszyć sytuację.
Dodaje, że nie może dodzwonić się do żony, która przebywa w szpitalu, ponieważ ma wyłączony telefon. Jest jednak przekonany, że jej występ na konferencji, podczas której histerycznie płakała, nie był wyreżyserowany. – Że to były autentyczne emocje – konkluduje SE.
Dodaje, że Sawiccy uchodzili za dobre małżeństwo. Z. Sawicki ma 46 lat. Jego żona – 43. Mają 22-letniego syna. Wkrótce z małego mieszkania w bloku mają się wyprowadzić do nowej willi w Piechowicach.