Od godzin popołudniowych na przybyłych gości czekało mnóstwo atrakcji. Najmłodsi mieli okazję wziąć udział w warsztatach plastycznych, gdzie wyklejali dawną Miedziankę, konstruowali własny aparat. W kościele odbyła się msza św. w intencji dawnych i obecnych mieszkańców Miedzianki, był czas na spotkanie z Filipem Springerem, występ zespołu Szyszak oraz zwiedzanie miejscowości z gildią przewodników sudeckich.
Spacerując po wyznaczonych szlakach niewiele można zobaczyć. Niektórzy decydują się przekroczyć ogrodzenie, co jest bardzo niebezpieczne. Liczne dziury w ziemi pobudzają wyobraźnię, napotkana przypadkowo mieszkanka Miedzianki opowiada nam, co pamięta od 1970 r., kiedy to pojawiła się na tych terenach. Podkreśla, że w rozsławionej książce Filipa Springera jest dużo prawdy, jednak nie ze wszystkim się zgadza. - Mówią, że Ruscy wysadzili kościół. To nieprawda! Sama widziałam, to Polacy burzyli – mówi. Oprowadza nas po miejscach, które zna doskonale. Bardzo często robi „obchód” dostrzegając nowe zapadliska. Wie, którymi ścieżkami podążać, a gdy ktoś chce podejść za blisko dziury w ziemi, przestrzega. Pokazuje nam stary niemiecki cmentarz, a na jego terenie kolejną wyrwę w ziemi. Atmosfera grozy zaczyna się udzielać, idziemy krok w krok za mieszkanką Miedzianki, by nie postawić nogi w niewłaściwym miejscu. - Nie boją się państwo tu mieszkać? - pytamy. - A gdzie mamy się podziać? – odpowiada. Kobieta ochoczo prowadzi nas dalej – zaprowadzę was na grób byłego właściciela Miedzianki – mówi. Rzeczywiście, docieramy do miejsca, gdzie znajduje się płyta nagrobna osoby zmarłej w 1870 r. - Do tej pory Niemcy tu przyjeżdżają, zapalają znicze – twierdzi kobieta. Pokazuje nam też dawny skład broni, do którego nie radzi się zbliżać. Wyprawa z przypadkowo napotkaną osobą okazała się wstrząsającym przeżyciem, które pobudza do refleksji, a każdy postawiony krok dokonywał się w atmosferze grozy w świecie pełnym tajemnic.
Docierając do cywilizacji (miejsca odbywającej się imprezy) widzimy tłumy ludzi, którzy w festynowych nastrojach oczekują na wieczorny spektakl. - Dobrze, że Teatr potrafi uruchomić mechanizm, dzięki któremu wszyscy tu jesteśmy i będziemy mogli Miedziankę zagrać w Miedziance. Taki szalony pomysł okazał się być trafiony – powiedział dyrektor Teatru Norwida Piotr Jędrzejas.
W wydarzenie włączyli się okoliczni mieszkańcy oferując wypieki i inne potrawy, z których dochód (cena wynosiła „co łaska”) przeznaczony zostanie na renowację kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Miedziance.
Na zakończenie sobotnich wydarzeń przybyli goście mieli okazję zobaczyć przedstawienie „Miedzianka”, w którym jako statyści zagrali przewodnicy sudeccy. Paweł Nowak, który zna Miedziankę sprowadził tu Filipa Springera – autora książki „Miedzianka. Historia znikania”.
Dyrektor Teatru C.K. Norwida w Jeleniej Górze nie wyklucza, że jeszcze do Miedzianki wróci.