- Od pięciu lat korzystaliśmy z tego przejścia. Nikt z ok. setki osób przechodzących tamtędy każdego dnia ani nie śmiecił, ani nie hałasował, więc komu przeszkadzało to przejście? – pytają mieszkańcy z ul. Małcużyńskiego, którzy proszą o anonimowość. – Zamiast budować jakąś wspólnotę i łączyć ludzi, ułatwiać im życie, dzieli się ich i odgradza. Dlaczego i po co? Może zarząd spółdzielni za te pieniądze zrobiłby kostkę, by ludzie nie musieli przechodzić po błocie. Byłby z tego przynajmniej jakiś pożytek – dodają.
Kazimierz Trusewicz, prezes zarządu Spółdzielni „Związkowiec” wyjaśnia, że płot został ustawiony na wniosek mieszkańców spółdzielni. – My jako zarząd jesteśmy zobowiązani do chronienia swojej własności oraz interesów naszych mieszkańców – mówi. – To mieszkańcy naszej spółdzielni prosili o zamknięcie tego nielegalnego przejścia, bo – ich zdaniem – okoliczni mieszkańcy zostawiają śmieci pod naszym śmietnikiem. Ponadto w grudniu minionego roku na naszym terenie ustawiliśmy wspólnie z urzędem miasta urządzenia do fitness. Chcemy je chronić. Nie zastawiamy żadnych miejskich chodników czy traktów, ale swoją własność, do czego mamy prawo. Poza tym, kto by odpowiadał w przypadku, gdyby ktoś skręcił sobie w tym miejscu nogę? Rozumiem, że ktoś mógł się do tego przejścia przyzwyczaić, ale żadne wnioski czy apele naszej decyzji nie zmienią – dodaje prezes K. Trusewicz.