- Usłyszeliśmy nagle piły mechaniczne, wyjrzeliśmy przez balkon i okazało się, że kilku panów wycina choinki – opisuje sytuację Magdalena Iwaniec. Następnie sąsiedzi oburzeni wycinką wyrazili swoje niezadowolenie, przez co mężczyźni zaprzestali działań, ale czterech drzew nie udało się już uratować – zostały pocięte, załadowane na samochód i wykonawcy robót odjechali.
- Nikt z nami nic nie ustalał. Naszym zdaniem powinno to się odbyć za zgodą członków wspólnoty, a żadnej uchwały w tym temacie nie było – podkreśla mieszkanka ulicy Kolberga. - Drzewka były ozdobą tego terenu, odcinały nas od ulicy Ogińskiego, sprawiały wrażenie azylu – dodaje. Magdalena.
- Zarząd wspólnoty postanowił, żeby uporządkować dzikie nasadzenia na gruncie, którego właścicielem jest wspólnota mieszkaniowa – odpowiada Iwona Stasiewicz z firmy Lok-Dom. Czy takie działania nie powinny być uzgodnione z mieszkańcami? - zapytaliśmy. - Tam akurat właściciele, którzy to nasadzali posprzedawali mieszkania. Uporządkowaliśmy dzikie nasadzenia. To były samosiejki, które tam szpeciły – mówi przedstawicielka zarządcy terenu.
Spotkanie członków wspólnoty odbędzie się 17 marca, wtedy zapewne sprawa zostanie szerzej omówiona.