Zainteresowany zadzwonił do nas po tym, jak po kilku godzinach telefonicznych poszukiwań pomocy zwierzęciu, nikt nie zareagował.– Telefonowałem do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dwukrotnie, rano i popołudniu. Za każdym razem zapewniano mnie o interwencji, w końcu nikt nie przyjechał nawet na miejsce – mówi Tadeusz Kolbuch.
Tymczasem kaczka stała od samego rana na jednym z kamieni niemal nieruchomo. Miała jedno obwisłe, prawdopodobnie złamane skrzydło, i widać było, że bardzo cierpi. Osoba z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wyjaśniła nam, że nie pojechała na miejsce, bo nie miała odpowiedniego stroju, by wejść do wody i wyciągnąć ptaka z nurtów Kamiennej.
O sprawie powiadomiliśmy strażników miejskich, którzy wraz z powiatowym lekarzem weterynaryjnym mieli ocenić czy ptak jest rzeczywiście chory i wymaga pomocy oraz opieki.
- Ten pan nie dzwonił do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, tylko do schroniska.Byliśmy wczoraj na miejscu dwukrotnie, ale kaczka stała zbyt daleko od brzegu by ją wyłowić. Strażacy byli natomiast wczoraj zbyt zajęci, by interweniować. Akcję ratowania ptaka podjęliśmy dziś - mówi Eugeniusz Ragiel, kierownik schroniska dla małych zwierząt i prezes TOnZ. - Nasi pracownicy i strażacy próbowali kaczkę złapać, ale jest ona na tyle sprawna, że nie da się schwytać. Ptak jest dobrze odżywiony. Widać, że ma uszkodzone skrzydło. Będziemy sprawę monitorowali. Jedyną możliwością pomocy zwierzęciu jest więc teraz jego dokarmianie - dodał E. Ragiel.