Jaja, chleb, szynki, kiełbasy, sól, pieprz, czosnek oraz chrzan. Do tego baranek z cukru lub czekolady – to tradycyjna święconka w koszyczku, z którą w Wielką Sobotę jeleniogórzanie podążają do kościołów. To jeden z wielkanocnych obyczajów, który praktykują nawet ci, którzy do świątyń nie chodzą.
Kapłani zwracają uwagę na symbolikę poszczególnych potraw, które są w koszyczku: jajko to symbol życia, baranek z chorągwią „Alleluja!” – uosabia Zmartwychwstałego Chrystusa.
Błogosławieństwo duchownego oraz święcona woda, którą pokarmy są pokropione, mają zapewnić nie tylko ich dostatek, ale i pobudzić refleksję nakazującą dzielenie się dobrem z innymi.
Dlatego w wielu kościołach ustawiono specjalne kosze, do których wierni wkładają potrawy wielkanocne dla ludzi ubogich i potrzebujących. – Zawsze tak robię w święta. Myślę, że pomogę tym, którzy czekają na wsparcie – powiedziała nam w sobotę Danuta Dziekańska, która święciła pokarmy w parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski i św. Franciszka z Asyżu.
W niektórych kościołach, zgodnie z dawnym zwyczajem, wierni kładli koszyczki ze święconym przy ołtarzu. Tam podchodził kapłan, który błogosławił i święcił żywność. Tak było w kościele Matki Bożej Miłosierdzia w Cieplicach.
W Wielką Sobotę katolików obowiązuje post, ale nie wszyscy utrzymują go do końca dnia. – U nas po święceniu jemy żurek z białą kiełbasą – przyznaje Marcin Szałek z Zabobrza.
W kościołach nie odprawia się eucharystii. Są tylko wieczorne nabożeństwa Wigilii Paschalnej, podczas których następuje liturgia światła i ognia oraz czytania Słowa Bożego.
W niektórych jeleniogórskich parafiach uroczysta Wielkanocna Msza Rezurekcyjna odprawiana jest zaraz po północy. Tam, gdzie nie ma nabożeństw Wigilii Paschalnej, na rezurekcję wierni przychodzą o brzasku, czyli około godz. 6 rano. W ten sposób kończą się obchody Triduum Paschalnego.