Ciepło wspominane przez Polaków skocznie narciarskie w czeskim Harrachovie, gdzie wielkie sukcesy odnosił zwłaszcza Adam Małysz, wymagają remontu. Obiekty, które w przeszłości były areną rywalizacji w zawodach Pucharu Świata znajdują się w fatalnym stanie.
Żeby można było znów rozgrywać tam zawody, powołano specjalną grupę Projekt Harrachov. Za cel postawiono sobie uzbieranie pieniędzy na uratowanie obiektów narciarskich po to, aby skoki mogły znowu wrócić do Harrachova. A wraz ze skoczkami, także kibice, w tym z Polski.
Na rekonstrukcję obiektów premier Republiki Czeskiej Andrej Babiš obiecał w ubiegłym roku pół miliarda koron czeskich (ok. 85 mln zł). Kraj Liberecki, Miasto Liberec, czeski Komitet Olimpijski i właściciel skoczni - gminna spółka Klasický areál Harrachov podpisały memorandum, by Kraj Liberecki mógł przygotować studium opłacalności i wykonalności inwestycji.
Miejscowy Narciarski i Turystyczny Klub Bucharův (LTBK) uruchomił publiczną zbiórkę środków na naprawę i działanie skoczni treningowych. Zebrane fundusze mają pokryć przez dwie kolejne zimy koszty energii elektrycznej (chłodzenie śladów zużywa jej mnóstwo), przygotowanie ratrakami zeskoku, bezpieczeństwa skoczków, zabezpieczenia konstrukcji itp. Na każdy sezon potrzeba minimum 1,5 miliona koron czeskich (ok. 250 tys. zł), na dwa sezony działania skoczni K-40, K-70 i K-90 potrzeba już ok. 5 mln. Akcja nie ma bezpośredniego związku ze staraniami o rekonstrukcję tzw. wielkiego ośrodka ze skocznią mamucią włącznie, choć wszyscy zaangażowani w akcję chcieliby, aby ośrodek był gotowy na 2024 rok, kiedy rozegrane na nim mogłyby być mistrzostwa świata w lotach narciarskich.
| Nie kryjemy, że najbardziej chcielibyśmy zrekonstruować cały ośrodek skoków narciarskich, łącznie z mamutem - podkreśla Stanislav Slavík, lokalny działacz sportowy. - To jest marzenie nas wszystkich. Jednak największym ciosem było zamknięcie w ubiegłym roku skoczni, gdzie trenowała młodzież, Te skocznie są zasadnicze dla czeskich skoków narciarskich, bo są jedynymi obiektami w Czechach, gdzie można trenować. Nie chcemy pozwolić na to, żeby były zamknięte przez kolejny rok.
W akcję odbudowy skoczni w Harrachovie zaangażowała się legenda polskich skoków, „Orzeł z Wisły” Adam Małysz.
Nie zastanawiałem ani chwili! - mówi A. Małysz. - Czesi są dla mnie jak bracia. Trzeba to zrobić tak dobrze, by znów można było latać w Harrachovie. Po pierwsze bardzo mi na tym zależy, bo skakałem tutaj i przeżyłem piękne chwile. Po drugie - te skocznie wyglądają jak po przejściu wojny.
Mocno zmotywowany do pomocy Czechom jest też były skoczek narciarski, burmistrz Szklarskiej Poręby, Mirosław Graf.
Widzę trzy korzyści z odbudowy harrachovskich skoczni: sentymentalną - aby przywrócić świetność ośrodka w Harrachowie, drugą związaną z projektem KARKONOSZE 2030 oraz budową ośrodka narciarstwa biegowego w Jakuszycach, a na ich bazie wspólną organizację wielkich zawodów sportowych – mówi M. Graf. - Trzecia korzyść jest natury biznesowej - ogromna ilość turystów odwiedzających Szklarską Porębę i Harrachov w ostatnich latach może się jeszcze zwiększyć dzięki takim inwestycjom i wprowadzi obie miejscowości na poziom światowy.
Pomóc harrachovskim skoczniom szkoleniowym możemy bardzo łatwo - wystarczy wpłacić dowolną kwotę na konto klubu Skiklub LTBK Harrachov: CZ1408000000005703386379 z tytułem przelewu 5703386379/0800.
W ciągu kilku tygodni uzbierało się 225 tys. kč (ok. 35 tys. zł). Częściowo już je wykorzystano na kontrolę lin wyciągu przy skoczni K-90. Organizatorzy akcji wierzą, że również dzięki polskim kibicom uda się tę kwotę zwiększyć. Zbiórkę pieniędzy wśród Polaków ma wesprzeć także licytacja pamiątek związanych ze skokami, przekazanych na ten cel m.in. przez Adama Małysza.