Kamil Szymański swój projekt opracował pod okiem promotora dr inż. arch. Andrzeja Sobolewskiego z Katedry Architektury Użyteczności Publicznej, Podstaw Projektowania i Kształtowania Środowiska. Tworząc projekt, architekt inspirował się przykładami najlepszych rozwiązań architektonicznych z całego świata – m.in. schroniskiem górskim Moiry Hut w Szwajcarii czy włoskim muzeum projektu Zahy Hadid – Messner Mountain Museum Corones. Na lokalizację swojego projektu autor wybrał miejsce, gdzie przed wojną funkcjonowało schronisko Prinz-Heinrich-Baude. Usytuowane na północno-wschodnim zboczu Smogorni, nad Kotłem Wielkiego Stawu, gwarantowało niezwykłe widoki. Schronisko jak na swoje czasy było obiektem nowoczesnym, miało elektryczne oświetlenie, centralne ogrzewanie i łazienki. Spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach w 1946 r., a jego ruiny rozebrano w latach 60. Dziś pozostały po nim tylko niewielkie fragmenty murów, które turyści mogą mylić z blokami skalnymi.
Jak tłumaczy Kamil Szymański - potrzeba powstania w Karkonoszach schroniska o wyższym standardzie niż dotychczasowe budynki jest dość oczywista. Takiego miejsca w naszych górach po prostu nie ma, a z roku na rok te okolice wybiera coraz więcej turystów, których wymagania rosną.
Tymczasem niedobór infrastruktury w obecnych schroniskach jest widoczny na każdym kroku, zarówno podczas rezerwacji noclegu, jak i w kolejce po ciepły posiłek – mówi K. Szymański. – Najważniejszy był dla mnie szacunek dla przyrody. Obiekt ma być jej częścią, integralnym elementem, który będzie w jak najmniejszym stopniu odciągał uwagę od gór, czyli tego, co najważniejsze. Będąc jedynym fragmentem krajobrazu, którego nie stworzyła natura, może przez wprowadzenie kontrastu podnieść jej znaczenie i uwydatnić walory. Równocześnie schronisko musi wykorzystać potencjał widokowy lokalizacji nad Wielkim Stawem, na górskim zboczu.
Łącznie schronisko miałoby 104 miejsca noclegowe. Goście mieliby także do dyspozycji m.in. przechowalnię sprzętu narciarskiego z suszarnią i miejscem do przeprowadzania drobnych napraw, restaurację i saunę. Budynek zaprojektowany przez absolwenta PWr chowałby się za grzbietem płaskowyżu, co ograniczałoby jego wizualny wpływ na krajobraz okolicy. Dodatkowo, dzięki obniżeniu obiektu względem grzbietu płaskowyżu, byłby on praktycznie niewidoczny z żadnego punktu znajdującego się na szlakach turystycznych. By sięgnąć obu krawędzi żlebu, bryła budynku byłaby znacznie wydłużona. Obiekt miałby tylko jedną kondygnację (ze strefą wejściową ponad główną byłą), co razem z nadwieszaną konstrukcją, tworzyłoby wrażenie lekkości.
Schronisko powstałoby z żelbetu – ze względów konstrukcyjnych, ale i estetycznych, bo beton w kolorze i fakturze zbliżony jest do podłoża skalnego. Fasada miałaby także duże przeszklenia, które zacierałyby barierę między wnętrzem, a zewnętrzem, a także eksponowały widok na Wielki Staw i dolinę Łomnicy. Natomiast bryła strefy wejściowej zostałaby wykończona drewnem, co nawiązywałoby do architektury okolicznych schronisk i otaczającej przyrody.