Załoga przesiada się z Kadeta do Opla Astry i stanie przed największym wyzwaniem w życiu. Co prawda mieli już okazję startować za granicą (m.in. w ramach Lausitz Cup), ale legendarne Monte to zupełnie inna półka.
- Rajd Monte Carlo zawsze był numerem jeden w naszej rajdowej hierarchii - opowiada nam Michał Jucewicz - Od dawna marzyliśmy o tym, aby wziąć w nim udział. Razem z Łukaszem rozmawiałem o tym bardzo często. W zeszłym roku wystartowaliśmy w austriackim Rajdzie Janner, który trochę przypomina Monte Carlo. Zamierzaliśmy powtórzyć ten występ i w tym roku ale rajd odwołano, podobnie jak Barbórkę Cieszyńską.
- Tak się składa, że obydwaj uwielbiamy rajdy rozgrywane na tego typu nawierzchniach. Ma być ślisko, kręto i ekstremalnie, wtedy na naszych twarzach pojawia się duży banan:) W związku z brakiem tego typu imprezy w bliższej okolicy, ponownie nasunął się pomysł na Monte Carlo. Przedstawiliśmy go sponsorom i powoli rozpoczęliśmy realizację naszych marzeń.
- Nastawiamy się na walkę - dodaje Michał, zapytany o plany na imprezę - Ale nie z konkurentami, lecz z ekstremalnie ciężkimi trasami i warunkami, które tam spotkamy. Chciałbym być na mecie. Będzie to spełnienie moich rajdowych i życiowych marzeń.
- Na pewno nie dałoby się ich zrealizować, gdyby nie sponsorzy: Baumit oraz Leszek Lisik - elektronika samochodowa, a także mechanicy: nasi ojcowie, Tomek Chomiak, Janek Chomiak i Paweł Kopeć. Za wszystko co już zrobili i co jeszcze zrobią w nadchodzących tygodniach serdecznie im dziękujemy.
Dzięki naszym zawodnikom 30 lecie Automobilklubu Karkonoskiego zostało godnie rozpoczęte i nie pozostaje nam nic innego jak trzymać kciuki za tą sympatyczną załogę na trasach Monte Carlo.