Na czteromiesięczne auto marki KIA uliczna lampa, która złamała się tuż przy podłożu z powodu korozji, spadła w minioną niedzielę (28 II) po godzinie szesnastej. Wcześniej syn właścicieli pojazdu wrócił z zakupów i zostawił samochód między blokami. Wkrótce dowiedział się, że na „jakiś” pojazd spadła lampa. Stanął jak wryty, kiedy skonstatował, że uszkodzone zostało auto jego rodziców.
Pan Kamil natychmiast wezwał na miejsce policję, która przyjechała pięć minut po zgłoszeniu i spisała protokół. Przed policją na miejscu byli już monterzy Energii PRO.
– Najgorsze jest to, że nie ma właściciela tej lampy, a ubezpieczyciel wymaga ode mnie jego ustalenia. Policja ustaliła, co zostało zapisane w protokole, że lampa należy do urzędu miasta. Pracownicy urzędu skierowali mnie do miejskiego zarządu dróg i mostów, ale tam powiedziano mi, że wydział odpowiada za oświetlenie dróg publicznych, a to jest droga wewnętrzna administracji.
– Poszedłem wiec do administracji, ale tam usłyszałem, że fakt, że lampa jest na ich terenie nie ma znaczenia, bo do nich należą tylko niskie latarnie, o które dbają.
Wysokie latarnie uliczne są zasilane i utrzymywane przez miasto. Dzwoniłem też do Energii Pro, ponieważ następnego dnia jej pracownicy lampę wymienili. Niestety, nie znalazłem właściciela, ani winnego. Ubezpieczyciel powiedział mi, że jeśli nie znajdę właściciela lampy, to odszkodowanie wypłacą mi z mojego AC, a przecież nie było mojej winy w tym, że ktoś nie dopilnował swoich obowiązków – dziwi się pan Kamil.
Próbowaliśmy pomóc w ustaleniu właściciela lampy. Bezskutecznie. Nikt z zapytanych do lampy nie chciał się przyznać.
– My jesteśmy odpowiedzialni za stan latarni przy pasach dróg publicznych, natomiast w tym przypadku jest to droga wewnętrzna spółdzielni – usłyszeliśmy od Jerzego Bigusa, zastępcy dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jeleniej Górze.
O ile słowa Jerzego Bigusa pokrywają się z obowiązującym prawem, a tyle wykluczające się wypowiedzi kolejnych naszych rozmówców, budzą wiele wątpliwości. – Sprawdziliśmy tą sprawę w ewidencji gruntów i okazało się, że grunt, na którym stała latarnia należy do 361 lokatorów, wśród których czołowym współwłaścicielem jest Jeleniogórska Spółdzielnia Mieszkaniowa – mówi Dorota Więcek, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej w Jeleniej Górze.
– Ta działka, na mapie nie ma też dróg publicznych. Prawo mówi wyraźnie, że wszystkie co leży na gruncie prywatnym, należy do jego właściciela, który ma obowiązek utrzymania ich w odpowiednim stanie. Latarnie, szczególnie na Zabobrzu są zasilane i opłacane przez miasto, ale ich utrzymanie i wymiana należy do obowiązków Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Zatelefonowaliśmy do Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, gdzie od prezesa odesłano nas do kierownika Zabobrza II i III. On stwierdził, że lampa nie jest spółdzielni i skierował nas do urzędu miasta. – Latarnie stoją na naszym gruncie, ale podobnie jak wodociągi i inne media należą do kogoś innego, w przypadku lampy do urzędu miasta, który zasila i opłaca te latarnie – mówi Dariusz Gebura, kierownik Administracji II i III Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
– Energia Pro już rozpoczęła wymianę lamp stojących na tym terenie. My nie możemy odpowiadać za cudy majątek. Pan Grębosz złożył do nas pismo, i my w tym tygodniu na to pismo mu odpowiemy. Nie uchylamy się od odpowiedzialności za swoją własność, ale w tym przypadku my nie zawiniliśmy – dodaje.
Kto jest winien? Oto zagadka nie do rozwiązania.