Gospodarzem spotkań jest Marcin Nowakowski z salonu Empik na starówce, który tym razem już po raz drugi zaprosił Urszulę Liksztet na spotkanie poświęcone historii kinematografii. Tym razem prelegenta skoncentrowała się na Niemczech. Opowieści przysłuchiwał się, wśród wielu zebranych, filmoznawca, Waldemar Wilk z Jeleniogórskiego Centrum Kultury.
- Twórczość Niemców miała fundamentalne znaczenie dla rozwoju światowego kina i to one, po Francji, przejęły pałeczkę w prymacie produkcji filmowych – zaznaczyła U. Liksztet. Zebranym pokazała fragmenty „kultowych” niemal dzieł, w tym „Gabinet doktora Caligari” z 1920 roku, klasyka niemego filmu grozy i protoplastę współczesnych thrillerów.
Wspomniała też o efektach technicznych, jakie zastosowano przy tej produkcji: charakteryzacji odpowiedniej dla filmu grozy oraz wmontowanych w taśmę napisach.
Dwa lata później Friedrich Wilhelm Murnau nakręcił film „Nosferatu – symfonia grozy”. Obraz – będący wzorem dla horrorów – osadzony w ekspresjonizmie, charakterystycznym stylu dla ówczesnego kina. Ciekawostka to fakt, że reżyser „Nosferatu” naruszył prawa autorskie, przegrał proces z ich właścicielką i musiał zniszczyć wszystkie kopie filmu. Zachowały się tylko te, które wyświetlano w innych krajach.
Była mowa o postaci Fritza Langa, wybitnego reżysera i twórcy filmu zatytułowanego Metropolis (1926), nawiązującego do ustroju totalitarnego. Langowi, choć był spowinowacony z Żydami, naziści zaproponowali współpracę, na którą się nie zgodził i wyemigrował do USA, a w późniejszym czasie powrócił do RFN.
Lang starał się wykorzystać walory ekspresjonizmu z lat 20. w całej swojej twórczości, a sam styl wywarł niemały wpływ na innych, powojennych twórców z kraju naszych zachodnich sąsiadów, choćby Wernera Herzoga.
Za miesiąc Urszula Liksztet spotka się już po raz trzeci z miłośnikami kina, a swój wykład poświęci początkom kinematografii rosyjskiej.