Kilkudziesięciu kierowców otrzyma wkrótce mandaty za zbyt szybką jazdę. Zostaną wezwani na policję, tam zobaczą zdjęcie swojego auta. – Wczoraj ustawiliśmy radar na ulicy Wolności. W ciągu godziny urządzenie zarejestrowało 60 pojazdów, które przekroczyły dozwoloną prędkość – mówi podinspektor Maciej Dyjach, naczelnik jeleniogórskiej drogówki.
– Mamy dane właścicieli tych aut, wkrótce zostaną oni wezwani na policję. Jeśli się nie zgłoszą, po upływie 30 dni skierujemy do sądu wniosek o ukaranie.
Za przekroczenie prędkości grożą mandaty w wysokości od 50 do 500 złotych oraz od 2 do 10 punktów karnych.
Policjanci twierdzą, że zakupiony niedawno fotoradar jest bardzo dobry. Może wykonać 3 zdjęcia na sekundę. Dzięki temu, może sfotografować nawet rząd pędzących aut. Same fotografie są tak dokładne, że bez trudu da się odczytać nie tylko numery tablic rejestracyjnych, ale i rozpoznać kierowców.
To jest przydatne zwłaszcza w sytuacji, gdy kierowca jechał pożyczonym samochodem. W takim przypadku on sam otrzyma mandat. Chyba, że nie uda się ustalić jego danych osobowych, wówczas karę poniesie właściciel pojazdu.
Urządzenie na razie ustawiane jest przy drodze na statywie. Pilnuje je policjant ubrany po cywilnemu. Wkrótce w pięciu miejscach miasta, uznawanych za niebezpieczne, zostaną na stałe zamontowane specjalne słupy. Radar będzie umieszczony raz w jednym raz w drugim słupie. Kierowcy nie będą wiedzieli, w którym.
– Od przyszłego tygodnia będziemy także jeździć do Karpacza, Kowar i Szklarskiej Poręby – mówi Maciej Dyjach.
Jeleniogórska policja ma jeden fotoradar. Jak twierdzi Maciej Dyjach, to w zupełności wystarczy. – Nie chodzi o to, by złapać jak najwięcej piratów drogowych. Większym sukcesem dla nas będzie, jeśli kierowcy zaczną jeździć zgodnie z przepisami, w obawie przed otrzymaniem mandatu – mówi.
W czwartek kontrolowano jadących ulicą Ogińskiego k. Jubilata. Nasz reporter spędził blisko pół godziny przy fotoradarze. W tym czasie prędkości nie przekroczył żaden z przejeżdżających. I bardzo dobrze.