Aktorka i grana przez nią postać stopiły się w jedno – do tego stopnia, że zapomniano o rolach pani Krystyny, które zagrała u Lenartowicza, czy Zanussiego. Honorowy Miś trafia w tym roku do niej za jedną rolę – raz a dobrze – może na tym polega sekret aktorstwa – mówił Andrzej Marchowski zapraszając na scenę Jeleniogórskiego Centrum Kultury Krystynę Podleską.
Wręczenie nagrody odbyło się (nie jak wcześniej zaplanowano) podczas rozpoczęcia Barejady, ale po występie Stanisława Tyma, bowiem „pani Krysia z Misia” miała okazję doświadczyć stania w korku przy wjeździe do Jeleniej Góry od strony Wrocławia. - Czuję się jak na Oscarach – rozbawiła publiczność w swoim stylu Krystyna Podleska. - Myślę, że było warto stać w korku półtorej godziny jak wjeżdżałam do Jeleniej Góry – mówiła odtwórczyni roli Aleksandry Kozeł, która otrzymała honorowego Misia z rąk prezydenta Marcina Zawiły oraz kwiaty od dyrektora JCK-u Jarosława Gromadzkiego.
Aktorka wspominała list, jaki napisała do rodziców. - Mama czytała ten list tacie podczas śniadania. Napisałam: jestem zadowolona, wszystko idzie tak wspaniale, Stanisław Bareja wspaniały reżyser, Stanisław Tym wspaniały aktor, on mi tak bardzo pomaga. Wszystko idzie naprawdę dobrze. Jedyna rzecz – prawie wszystkie moje sceny są w łóżku. Tatuś spojrzał na mamę i powiedział: jak to Urszulko, czy ona gra chorą? - opowiadała Krystyna Podleska po raz kolejny sterując kącikami ust publiczności.
Licznie zgromadzeni widzowie mieli okazję porozmawiać z aktorami oraz z żoną kultowego reżysera – Hanną Kotkowską-Bareją. Maraton filmowy obejmował takie dzieła jak „Nie ma róży bez ognia”, „Poszukiwany, poszukiwana”, „Brunet wieczorową porą”, „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” oraz „Miś”. Podczas przerwy był czas na Przedostatnią paróweczkę hrabiego Barry Kenta, a o 7.00 rano odbył się konkurs wiedzy dla przytomnych z treści filmów Stanisława Barei.