Do Rady Miejskiej Jeleniej Góry dostało się z list SLD 5 osób: Robert Obaz, Piotr Paczóski, Wojciech Chadży, Józef Kusiak i Zbigniew Ładziński. Ten ostatni nie jest i nie był członkiem partii, i często nie głosuje zgodnie ze stanowiskiem klubu, więc po rezygnacji z mandatu przez Piotra Pacżóskiego, który wolał zatrudnienie na stanowisku zastępcy prezydenta, a także odejściu z klubu Wojciecha Chadżego, a ostatnio Józefa Sarzyńskiego (zastąpił w Radzie Miejskiej Paczóskiego), w klubie radnych pozostało trzech, a de facto dwóch radnych z legitymacją partyjną. Warto przy tym wspomnieć, że od dłuższego czasu w jeleniogórskim SLD nie działa już młodzieżówka, a od kilku lat partia nie organizuje tradycyjnego pochodu z okazji Święta Pracy. Fakty wskazują więc, że w partii źle się dzieje, ale zaprzecza temu jej przedstawiciel.
Szef klubu radnych SLD zapewnia, że jego partia ma się dobrze, a ostatnie odejście z klubu radnych oraz partii wieloletniego członka Józefa Sarzyńskiego, komentuje bez ogródek. - Ambicje biorą górę i jak widać po głosowaniu ws. podatków, zaczęła się gra wyborcza i walka o „jedynki” - ocenił Robert Obaz. Sytuację w SLD rozumie jako pokłosie wcześniejszych lat. - Józefa Sarzyńskiego bardzo szanuję za wiedzę, ale jeżeli zagorzały komunista głosuje razem z PiS-em, to coś jest nie tak – stwierdził. - Widać, że panu radnemu nie chodzi o to, w jakiej strukturze jest, tylko o to, żeby dostał „jedynkę” w zbliżających się wyborach – dodał radny z Goduszyna.