To doniesienie Polskiego Radia Wrocław. Auto szczęśliwca zatrzymało się na stromym zboczu, choć – zgodnie z prawami fizyki powinno stoczyć się siłą bezwładności do jeziora. – Karpaczanin nie może uwierzyć, że wyszedł z tej opresji cało – podała rozgłośnia.
Sam zmotoryzowany jest przekonany o mocy sił nadprzyrodzonych i twierdzi, że uratowało go wsparcie św. Ojca Pio, którego obrazek wozi w aucie. Jednak do wypadku nie musiało dojść, gdyby droga była odpowiednio zabezpieczona.
Radio zauważa, że jeszcze do niedawna w miejscu, gdzie doszło do zdarzenia, rosły krzaki, które wycięto podczas niedawnych ćwiczeń ratowniczych. – Krzaki pozwalały kierowcom - nawet w nocy - lepiej ocenić, jak prowadzi droga – podkreśla PRW.
Policja uważa, że kierowca z Karpacza jechał za szybko. A burmistrz Wlenia Bogdan Mościcki już polecił, aby w „cudownym” miejscu postawić barierki zabezpieczające, aby nie dawać świętym pretekstu do dalszych „cudów”.